37     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : Super Supery Resurrection



Wacław " DRIZIT " Beck



W wakacyjnej odsłonie Superów prezentuje Wam śmieszne sytuacje z sesji RPG. Ja też jutro zaczynam sesję więc może znajdzie się coś fajnego, wy pewnie też gracie w RPG więc podeślijcie Wasze czadowe kawałki.

drizit@ss-ng.w.pl




Sytuacja:
Drużyna, po krótkich spięciach, podzieliła się. Trzech Graczy poszło jednym tunelem, czwarty wybrał inną odnogę i poszedł sam. Zginął.
MG: Dobrze, idziecie tędy... Twoja tura.
G1: Hmm... to ja rozpalam pochodnię i wchodzę wgłąb.
G2: Idę za nim, napięty łuk, ubezpieczam.
G3: Powoli idę na końcu, często zerkam za siebie.
MG: Wporządku, powoli...
G4: Ej, a ja?
MG: Co "TY"?
G4: No kiedy ja???
MG: Przecież Ty nie żyjesz.
G4: No ja wiem, ale na jak długo...???

Sytuacja:
Gracze ogłuszyli kobietę i wsadzili ją do wielkiego worka. Jeden z nich zarzucił ją sobie na ramię i idą tak nocą przez miasto. Zaczepiają ich strażnicy miejscy.
MG: Co masz w tym worku?
G1: Yyy... G2: Ziemniaki!

Sytuacja:
Gracze kupili sobie kilku niewolników. Znajdują się we wieży maga, jednak żeby dostać się piętro wyżej muszą otworzyć drzwi hasłem. Każdorazowo jednak wypowiada się hasło trzymając za klamkę, ta zaś jest pod prądem. Gdy hasło jest błędne - bzzzt...
MG: Macie mnóstwo czasu, mag wróci prawdopodobnie rankiem.
G1: Ile tam kto ma żywota?
G2: W sumie mogę próbować...
MG: Bzzzt!
G2: K****! Ktoś inny teraz!
G3: No to może...
MG: Bzzzt!
G1: Ja to pieprzę, dawać mi niewolników!
Po kilkudziesięciu minutach:
G3: Ja nic nie mówię, ale na za długo to ich nam nie starczy...

Sytuacja:
Gracz jest wysoce wkur****y.
MG: I co robisz?
G1: Co robię?! Siadam na d****, pi******!! Nigdzie nie idę!!
G2: Stary, będzie dobrze...
G1: Co dobrze, jak dobrze?? Już się ze mnie śmieją - wszyscy ściągają snotlinga na raz tylko nie ja!!

Sytuacja:
Gracz wyważa drzwi od wieży.
MG: Druga kumulacja!
G1: Oj, ludu, wióry z tych drzwi zostaną...
MG: Trzecia kumulacja!!
G1: Hmm... będzie dobrze to jeszcze z rozpędu ścianę wyburzę...
MG: Czwarta kumulacja!!!
G1: No jasna cholera, smoka to nawet trafić nie mogę, a co dopiero kumulacja!!
MG: No nie wierzę, piąta kumulacja!!!
G2: Ej, może cofnijmy ten ruch, co?
G1: Dlaczego?
G2: Miałeś tylko drzwi przyjąć z bara, a jak ja widzę, co się dzieje, to się o tą wieżę boję...

Sytuacja:
Sprawdzanie czyjejś... prawdziwej... natury.
G1: Przepraszam, czy pan nie żyje?

Sytuacja:
Znów podenerwowany Gracz.
G1: No ja pieprzę, większego pecha mieć nie można!!!
G2 (Wychodząc z toalety): A co ci się stało?
G1: Dziesięć minut temu rozpieprzyliśmy w pył trzydziestu orków, nie?!
G2: I?
G1: Teraz koń mnie kopnął, a ten już mnie tu straszy, że nie mam Punktu Przeznaczenia!!

Sytuacja:
Tresura zwierzęcia...
G1: Wiejemy!
G2: Nie wiem, jak wy, ale ja zostawiłem sobie konia pod oknem!
G1: Ja tam chrzanię, lecę schodami, najwyżej...!
G2: No to ja skaczę na mojego konia...
MG: Hmm...
Mgnienie oka później.
G2: Spadłem z ilu metrów???

Sytuacja:
Wredny Gracz, typowy "rozpier****lacz przygód".
MG: Widzicie z daleka, jak dziewczyna, przywiązana za nadgarstki i kostki, szarpie się na ołtarzu. Za moment podejdzie do niej główny kapłan i pocznie z nią dziecko w rytualnym akcie krwi.
G1: Idę do tego kapłana, jebs go w łeb, przebieram się w jego ciuchy i zabieram się za dziewczynę!

Sytuacja:
Niesprawiedliwy MG...?
G1: No weź przestań, uwziąłeś się na mnie!!
MG: A to dlaczego niby???
G1: Te, może przypadkiem trzeci raz dzisiaj poślizgnąłem się na gównie i rozbiłem sobie łeb?!

Sytuacja:
Posłaniec u barona.
G1: Mam cię w dupie, posłańców się nie zabija!
MG: Ależ ja cię nie zabiję, zginiesz w przypadkowym napadzie w drodze powrotnej.

Sytuacja:
Brak questa...
MG: Karczmarz pada martwy na brzuch głębiej nabijając się na twój sztylet.
G1: No i super, opróżniam kasę.
G2: Stary, mamy przesraną sesję dzisiaj...
G1: Czemu?
G2: Coś czuję, że on miał dla nas questa.

Sytuacja:
Znudzony Gracz.
G1: Znowu na szczury? Ile można??? Mam ochotę na coś trudniejszego.
G2: Słuchaj, lepsze to, jak nic...
Minęło trochę czasu w podziemiach.
MG: Słyszycie za sobą pisk...
G1 (z przerażeniem): Ja stąd spie******!!!

Sytuacja:
Gracze rozmawiają z kobietą lekkich obyczajów, dość wredną zresztą.
G1: To mówisz, że gdzie oni poszli??
MG: Już mówiłam, w tamtą stronę, a teraz spadaj pan, jak nie masz interesu.
G1: Pewnie, że nie mam, za brzydka jesteś.
MG: Pan też nie piękny!
G1: Nie muszę być, ja nie daję d*** za pieniądze...

Sytuacja:
Gracze wypoczywali w towarzystwie kilku kobiet. Rano porównują wrażenia (opisy MG robił każdemu osobno).
G1: I jak?
G2: Całkiem, półelfka ponoć...
G1: A Ty...?
G3: Tak wiesz, tutka na łeb i heja...
G4: U mnie tak sobie... a jak twoja?
G1: Oj tam...
G4: Mów, mów, jak było...
G1: No chyba się nie cieszyłem, jak powiedziała, że mam d*** kudłatą jak niedźwiedź!!

[Rzecz dzieje się podczas tworzenia postaci, w pewnym systemie autorskim]
G1: Cholera, trochę mało mam umiejętności, tak na tle innych.
MG: Trudno, tak wylosowałeś.
G1: No ale bez jaj, przy innych szans nie mam.
MG: Takie zasady, cicho.
G1: Weź daj coś jeszcze, chociaż coś...
MG: Chociaż coś? Dobra, masz "Rozpoznawanie płci owiec".
G1: Oj, no coś przydatnego, serio...
MG: "Mieszanie smoły prętem"...

MG: W porządku, zaczynamy. Gwoli przypomnienia, ostatnio...
G1: [z wyrazem rozbrajającej szczerości na twarzy, wyciągając browary z plecaka] Sorry, przerwę ci. Chłopaki, ale tak serio - ja się wolę dzisiaj naj***ć...

G1: Idź, idź, stary, wygrasz, mówię ci...
G2: Nie ma bata, nie idę. Jestem za słaby, zrozumcie mnie, dostanę w d***...
G3: Oj idź, zobacz, jaka kasa!
G2: Ja tego nie przeżyję. On mnie zabije, ja to wiem!
[Wreszcie G2 daje się przekonać, wychodzi na arenę. Walka jest krótka, G2 przegrywa i ginie]
G1: No cóż...
G2: Mówiłem, że mnie zabije, to nie, "idź, idź, uda się"!!!
MG: Ale jak ci klaskali...

MG (do G1, grającego człowiekiem): Dowiadujesz się, że każdy, kto nie jest krasnoludem, musi przejść Próbę Ognia, by dołączyć do Braci Topora.
G1: Kucam i udaję krasnoluda!

MG: Trafiacie do wielkiej, zbiorowej celi. Na podłodze widać ciemne ślady krwi. Więźniowie siedzący pod ścianami zaczynają uśmiechać się pod nosem i łypać na was z błyskiem w oku.
G1: No, to teraz d**ą do ściany...

MG: Tak, wiem, wyglądam obrzydliwie. Aby jednak odzyskać ludzką postać muszę po prostu posiąść jakiegoś mężczyznę w czasie pełni. Dziś właśnie jest pełnia...
G1: Na mnie nie licz...
G2: Nic z tego...
G3: Poczekajmy na G4...
[Zaczynają się gorączkowe naszeptywania. W międzyczasie G4 wraca z toalety]
G4: Co mnie ominęło?
G3: Yyy... my idziemy zapolować, a ty... yyy... pomóż pani przy zlewie...

MG: Straże wpadają do budynku. Słyszysz ich już na pierwszym piętrze, szybko wbiegają po schodach. Nim wywalą drzwi masz tylko kilka sekund na ukrycie się. Elma (córka burmistrza) siedzi odrętwiała ze strachu na drugim końcu stołu, ty wiercisz się nerwowo na krześle.
G1: Włażę do szafy!
MG: W tej komnacie nie ma żadnej szafy.
G1: To oknem!
MG: Jesteś pewien? To drugie piętro...
G2: Stary, masz ciężką zbroję, opuść przyłbicę i udawaj makietę! Może się nie skapną!
G1: Tak jest, ha! Opuszczam przyłbicę i udaję makietę!
MG: Pod ciosami toporów padają drzwi. Strażnicy wbiegają do komnaty i od razu dopadają do ciebie.
G1: Hej, jak??? Jak mnie rozpoznali???
MG: Makiety nie siedzą przy stole...

G1: Strzelaj, no strzelaj, na co czekasz?! Zaraz mnie zabiją!!
G2 (wyraźnie zrezygnowany, rozczarowany swoją postacią): Daj spokój, to nie ma sensu. I tak nie trafię, zobaczysz.
G1: No to jak nie trafisz to nie trafisz, ale chociaż próbuj! To tylko kości, kiedyś w końcu ci się uda!
G3: No wal, bo on zaraz zginie!!!
G2: Dobra, napinam łuk i strzelam.
[Oczywiście następuje rzut kośćmi. G2 patrzy załamany na rezultat]
MG: Twój strzał nie mógł być bardziej pechowy - trafiasz w G1.
G1 i G3, jednocześnie: I po cholerę strzelałeś?!

MG: Niewiarygodnie silny cios przeciwnika odcina ci drugą rękę nieco poniżej łokcia, krew tryska strumieniem na...
G1: Ja już nie mam rąk...
MG: No właśnie mówię - krew tryska strumieniem na twarz twojego wroga, a...
G1: Nie, nie o to chodzi. Ja już nie miałem rąk!
MG: Tak??? W takim razie ucina ci nogę.

[Bohaterowie mieli odnaleźć kotka pewnej księżniczki. Ponieważ mieli już na głowie pewne niezwykle ważne zadanie,
sprawę z kotkiem potraktowali bardzo pobieżnie i bez uwagi. Rzecz dzieje się nocą, na skraju lasu] MG: Zauważacie w rozmokłej ziemi ślady...
G1 (przypominając sobie o subqueście): O, to może ten kot! Czy to są ślady kota?
MG (z perwersyjnym uśmiechem): Tak, to są ślady kota.
G1 (idąc z G2 znalezionym tropem): Kici, kici, kici, kici!
MG: Z zarośli wyłania się głowa tygrysa. Wielkie, białe kły połyskują w świetle księżyca.
G2: Taa, kici, kici, ku***, kici, kici...

[Głęboka jaskinia]
MG: Widzicie bezdenną przepaść, już przez najbliższe parę metrów nie widzicie absolutnie nic.
G1: Rzucam zapaloną zapałkę w przepaść.
MG: Zapałka spada oświetlając słabym światłem. Widzicie twarde skały półki skalnej i stalagmity w dole, działające jak szpikul... ZARA!!!! SKĄD MIAŁEŚ ZAPAŁKĘ?!?!?!!!

[Rozważania o umiejętnościach]
G1: Czy podczas korzystania z zamtuza przydadzą mi się takie umiejętności jak: akrobatyka, gibkość i przenikliwość?

[Prawie cała drużyna w niewoli u złego maga. Jeden z gracz (wojownik) zdołał uciec. Skoczył do miasta po "wsparcie" do gildii najemników. Podczas ekspedycji MG robi sekretny test cech przywódczych (nieudany), a potem spostrzegawczości (również nieudany)]
G1: Poddaj się szubrawco! Mamy przewagę liczebną! Ja i moja armia skopiemy ci tyłek!
Zły mag: Jaka armia?
G1: He he he.

[Klasyczna walka ze smokiem]
MG: Smok zieje na ciebie ogniem.
G1: Odbijam go Znakiem Aard!
MG: Znak Aard Wychodzi ci bez problemu (uśmiech G1), jednak niknie w płomieniach. Nagle przypominasz sobie, że czary odbija się Znakiem Heliotropu.
G1: No to używam tego znaku.
MG: Nie możesz! Zużyłeś akcję! Zobaczmy, dostałeś 4k6+...
G2: Czekaj! Znak Aard nie wymaga akcji, jeśli użyty do odbijania!
MG: (szybkie spojrzenie do notatek) No, w sumie masz rację, ale przecież G1 ma kajdanki, więc jak ma zrobić blok?
G1: No to nogami robię!
MG: Oż ty skubańcu, no dobra, trudność wzrośnie o 3, to będzie w sumie... NIE MASZ SZANS ODBIĆ!
G1: Daj mi chociaż kostką przeznaczenia spróbować.
MG: No dobrze, ale tylko 12 na 2k6 może cię uratować.
[Wypada 12]
G1: AHAHHAHhhahhahah! Super! I co? I co? I co teraz powiesz?
MG: Powiem: nie wystarczy PM.

[Nie ma to jak nowy gracz, maniak Baldurs Gate. Na początku wszystko oki, szybko stworzył postać i nie miał żadnych wątpliwości, a potem...]
MG: To jak cny panie? Pomożecie?
[Cisza...]
MG: Ej no, co mu odpowiadasz?
G1: Słucham?
MG: Co odpowiadasz chłopowi??
G1: A jakie mam możliwości dialogu?

G1: Hej! Kto mi opluł kartę postaci??!!


MG: Do karczmy wchodzi kobieta. Ma na sobie kolczugę i długi miecz u pasa, który demonstracyjnie podprawia.
G1: Demonstracyjnie poleruję kuszę.
G2: Demonstracyjnie drapię się toporem.
G3: Demonstracyjnie bawię sie amuletem.
G4: [nie mając lepszych pomysłów] Demonstracyjnie podciągam spodnie.
MG: ???????
G2: Myślałem, że spodnie demonstracyjnie się ściąga...

[Walka...]
G1: Przechodzę do ataku!
G2: Używam pioruna!
G3: Zachodzę z prawej!
MG: Piorun chybił, topór trafił, ale obrażenia zostały wyparowane przez klasę pancerza..
G1: Kurde!
MG: ...atak z prawej nie wyszedł. Atakuje... G2... chybił...
G2: Odchodzę na bezpieczną odległość
G3: Uderzam z riposty!
MG: Pudło.
G1: Celuję gada w głowę!
MG: KRYTYK! Przebiłeś pancerz! Teraz atakuje ciebie...
G1: Unikam!
MG: Próba nie udana, chlasnął cię za 10.
G2: Biję gada maczugą, za honor i krew
MG: Trafiony... zabiłeś go!
Wszyscy: HURA!
G3: Ile exp. dostaniemy?
[W ten oto sposób drużyna upolowała żółwia na kolacje....]

G1(błagająco): Daj mi pistolet plazmowy…..
MG: Nie!
G1: Proooossszzzeee….
MG: NIE!
G1: Czemu?
MG: Bo to Warhammer, a nie cyberpunk!!!
G1: To może chociaż shotguna?

G1: Co mam robić by Sigmar mnie polubił?
MG: Modlić się codziennie, składać datki na świątynie, zabijać stwory chaosu, nie zabijać kapłanów, nie gwałcić kapłanek.... Aha i jeszcze jedno: Kiedy zabijasz jakiegoś potwora krzyknij: "Za Sigmara!"
[Parę godzin później]
ZA SIGMARA!!! - krzyknął gracz i kopnął goblina w genitalia.

[Miejsce akcji: Ciężkie więzienie]
G1(do G2): Jak myślisz, dlaczego tamten więzień do mnie mrugał?

G1: Jako Zabójca Trolli powinienem dać sobie radę z nekromantą....
MG: [Rzut okiem na kartę postaci] Ale ty jesteś marynarzem...
G1: Tak? To uciekam...

MG: Dobra, już jestem. Zaczynamy.
G1: A nie możemy pograć w Liero?
MG: Nie! Czas na kwas. G2, dawaj karty postaci.
G2: Jakie karty postaci?
MG: No, wasze karty postaci. A czyje?
G2: Tak, ale to TY je wziąłeś, pamiętasz? Miałeś je przepisać na czysto.
MG: Hmm…. racja. To może pogramy w Liero?

G1: Sigmarze, proszę, pomóż mi!
MG: W głowie słyszysz cichy głos….
G1 (z nadzieją): Jaki?
MG: Proszę czekać... proszę czekać... proszę czekać.... proszę czekać...proszę czekać...

G1: Przed nami horda goblinów. Walczymy, uciekamy, udajemy martwych czy błagamy o litość?
G2: Walczymy. Dla odmiany.

G1: Biorę z kuferka miksturę leczniczą i wypijam całą.
G2: Czekaj, masz ich trochę! Daj mi też jedną!
MG (na ucho G1): Ty, jako wiedźmin, jesteś od dziecka przyzwyczajony do napoju. Dla każdego innego to śmiertelna trucizna.
G1 (do G2): Śmiało, do dna!

[Mały sparing pomiędzy graczami. Do pierwszej krwi.]
MG (patrząc na kostki i do podręcznika): Wybiłeś mu zęba, stracił ogładę. Masz silny cios, więc dodatkowo go ogłuszasz. Rzut obronny. Ups... nie udało się... dodatkowo rąbnął głową o bruk...
G1: To ja uciekam zanim odzyska przytomność.

[Gracze dostają nowego questa od miejscowego kapłana.]
MG: Zanim nasze miasto urosło w dobrobyt, rządziła nami hrabina, dosyć twardo. Aż pewnego dnia...
G1 (ziewając): Tak, tak... i co?
MG: Pewnego dnia jej najemnicy...
G1: Dobra, streszczaj się!
MG: Jak już mówiłem: dokonała strasznego mordu na...
G1: Ile dostaniemy? MG (poirytowany): Zamordowała pięćdziesiąt kobiet, by z ich krwi...
G1 (do G2): A wiesz, że dzisiaj Polska gra z Litwą o 18.00?
[MG nie wytrzymał. Uderzył z całej pety gracza w brzuch, a ten potoczył się po ziemi jak ranny łoś.]
MG: I CO??? CHCESZ RZUTY OBRONNE?????

Oto sprytna metoda gracza na kąpiel na statku: przywiązał jedną nogę do masztu długą liną pokładową i wyskoczył za burtę.

[Gracz zadowolony ze wspaniałych umiejętności halfinga. Grał tą rasą po raz pierwszy. Niestety przyszedł na niego czas.]
G1: Jak to zginąłem???
MG: No cóż, powiem ci to tak: niziołki są niezwykle szybkie i z niesamowitą precyzją miotają wszelkimi przedmiotami, ale w walce na miecze z Rycerzem Chaosu są cienkie.

G1 któregoś dnia wkurzył się, że G2 jest przywódcą - tyranem. Zakradł się w nocy, połamał mu magiczny łuk na kawałki i wywalił za burtę. G2 wybił mu za to 3 przednie zęby. Dowodząc pomysłowości też chciał go oddać morzu, ale G1 zdążył go uwięzić w butelce. Po dwóch dniach G2 uwolnił się i sprzedał G1 w niewole zboczonemu szlachcicowi.
Wojna trwa do dziś.

[Po krótkiej bitwie w piwnicach zamkowych przeżyli tylko dwaj gracze. Zamknęli się w jakimś magazynie. Drzwi powoli pękały pod ciosami wrogów.]
G1: Co robimy?! Zginiemy tutaj!
G2: Spoko, mam plan...
G1: Jaki, jaki???
G2: [głęboki wdech] ...cholera, zapomniałem...

G1: Obiecałem złożyć datek na świątynię...
G2: Ile?
G1: Skromny taki...
G2: ILE?
G1: 60%
G2: Nic z tego! Muszę sobie kupić porządny miecz.
G1: A co z Sigmarem?
G2: Mam w dupie twojego Sigmara!
G1: Nikt nie będzie mówił, że ma mojego boga w dupie!
G2: A właśnie, że tak!
G1: A właśnie, że nie!
MG (do G2): Wiesz, że obrażając Sigmara podpisałeś na siebie wyrok?
G2: No dobra....[do nieba] Przepraszam! [do MG] Wystarczy?
[Gracze zeszli do piwnicy w starym domu. Mieli zlikwidować bandytów. Niestety, jeden poślizgnął się (i zrobił nieudany rzut na zręczność). Padł na pozostałych graczy i wszyscy wywalili się ze schodów. To dziwne wejście zaskoczyło bandytów, więc gracze mieli dodatkową akcję. G1 rzucił się na pierwszego z mieczem i... spudłował o dobry metr. G2 załadował łuk, puścił strzałę i... trafił G1. G3, wnerwiony akcją pozostałych, rzucił toporkiem w jednego z bandytów. Trafił go prosto między oczy. Tyle, że ten był informatorem i sojusznikiem graczy.] MG: Panowie. Normalnie wejście smoka.

[W jaskini smoka.]
MG: Smok jest pogrążony w głębokim śnie. Jego chrapanie przypomina warkot lokomotywy.
G1: świetnie! Podchodzimy cicho i ryp go w kark!
G2: Dobra, ja nasuwam strzałę i celuję w łeb.
G1: Idziemy, pamiętaj MG: bardzo cichutko...
G3: Czekajcie! Potrzebujemy lepszej walki wręcz. Używam okrzyku bojowego!

[G1 dając kasę G2 (łuczniczce)]
G1: Dobra. Masz 800 ZK i kup mi jakiś dobry miecz. Ja spadam do kibelka.
G2: Idę do krawca.
MG: Czego sobie szanowna dama życzy?
G2: Sukni balowej w kolorze fioletowym, stroju podróżnego i jeszcze sukni koronkowej zielonej.
MG: Jasne. To będzie jakieś... 800 ZK
G2: Dobrze, akurat tyle mam. [nawet się nie targowała]
G1: [wracając z toalety] Co mi nabyła?
MG: Zieloną suknię
G1: COOOO?!?!?!!?

[Kłótnia pomiędzy palladynem i czarodziejką.]
G1: Ty dupku! Miałeś mi dać połowę kasy za trolla.
G2: Obiecałaś, że postawisz mi browca. Nie ma browca, nie ma kasy.
[Wtrąca się G3 bardzo pojednawczo.]
G3: Spoko ludzie. Mam rozwiązanie. [Do czarodziejki] Ty mu stawiasz [do palladyna] on ci płaci.

G1: Zaklęcie nazywa się... "Spadająca krowa"?
G2 (o MG): Pewnie znowu Tawerny się naczytał.
MG: Bez takich mi tu...
[Podczas walki.]
G1: G2!!! Do jasnej ciasnej ratuj mnie! Ta tarcza długo nie wytrzyma!
G2: Co mam kurde robić? Składniki mi się skończyły!
MG (z szyderczym uśmiechem): Na polu leży krowi dzwonek z paskiem.
G2: Tylko nie to...
G1: NA CO CZEKASZ???
G2 (podnosząc dzwonek): Ale to takie głupie...
G1: ZRÓB TO!!! BO JAK NIE TO NIE DOŻYJESZ JUTRA!!!!!!
G2 (ze łzami w oczach): Krasula! Wybieram cię!

P.S. Supery pochodzą z Tawerny RPG


37     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : Super Supery Resurrection