34     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : Fatal Fumes

Fatal Fumes

Jacek " AloneMan " Marciniak


Dwa lata temu cała Polska oszalała na punkcie Adama Małysza i pewnej, małej gierki DELUXE SKI JUMP. Był to shareware'owy produkt autorstwa, nieznanego nikomu bliżej, Jussi Koskeli. Człowiek ten ma na koncie więcej dobrych tytułów, a jednym z nich jest FATAL FUMES.



Pierwszy raz zetknąłem się z FATAL FUMES w roku 1997, kiedy to grałem w jej wersję demonstracyjną. Była ona umieszczona na płytce doklejanej do, obecnie już nieistniejącego, pisma PC Shareware. Program ten wzbudził moją uwagę, ponieważ bardzo przypominał miodną MICRO MACHINES. FATAL FUMES okazało się grą bardzo doń podobną, a przy tym pod wieloma względami ciekawszą. Model jazdy trochę się różnił od tego, jaki serwowali programiści z firmy Codemasters, a akcja była dużo szybsza. Jednak mała liczba tras w wersji shareware sprawiła, że "randka" z FATAL FUMES skończyła się tak szybko jak się zaczęła. Przez następne sześć lat w ogóle nie myślałem o tym produkcie, a w tym czasie zdążyłem też zapomnieć o MICRO MACHINES.

Sorki za brak śmiesznych podpisów...


Jednak ostatnio coś mnie tknęło i zacząłem przeszukiwać Internet w nadziei na znalezienie jakiejś prostej gry, którą będę mógł odpalić po ciężkim dniu w szkole. Gry niezobowiązującej, którą będzie można włączyć na kilka minut, aby trochę się rozładować. I całkiem przypadkowo trafiłem właśnie na FATAL FUMES, z tym że już nie shareware, ale pełną wersję. Czym prędzej ją ściągnąłem i zainstalowałem, a potem wspomnienia wróciły...

O CO CHODZI?
Jak już pisałem, FATAL FUMES to gra bardzo podobna do MICRO MACHINES. Jednak osobom, które nie kojarzą tego tytułu, należą się pewne wyjaśnienia. Otóż, były to wyścigi małych samochodzików (choć nie tylko) na różnych fantazyjnych trasach, np. stole bilardowym, domowym ogródku, a nawet w wannie. Akcja była widziana "z lotu ptaka", a sama gra przykuwała do monitora na długie godziny. Najlepsza zabawa była wówczas, gdy przy jednym komputerze zasiadało kilka osób i urządzało się turnieje. W takiej sytuacji można było spędzać przy MICRO MACHINES godziny i zabawa nikomu się nie nudziła. FATAL FUMES mocno nawiązuje do tych chlubnych tradycji, choć autorzy nie bali się wprowadzić zmian. Przede wszystkim, o czym też już wspomniałem, cała gra jest o wiele szybsza. Samochody pędzą z ogromną prędkością i potrzeba trochę czasu, aby w miarę opanować ich sprawne prowadzanie. Trasy, jakie można znaleźć w FATAL FUMES, może nie przewyższają tych z MICRO MACHINES, ale z pewnością są ciekawe.

...ale nie wiedziałem co może być...


Przede wszystkim jest ich więcej, bo można się ścigać na 36 torach. Są zarówno tereny proste i krótkie, jak i te bardziej skomplikowane. Na każdym z nich znajdują się strzałki wskazujące właściwą drogę, bowiem nieraz można się naprawdę zgubić w różnego rodzaju rozjazdach i skrzyżowaniach. Oprócz tego na niektórych torach istnieje możliwość wypadnięcia z trasy (podobnie zresztą jak w produkcie Codemasters). A jakie właściwie lokacje oddano nam do dyspozycji? Otóż, każdy znajdzie tu coś dla siebie - jest miasto z rozbudowaną siecią ulic, jest park, tor z przeszkodami, a jak ktoś zechce - to może nawet pojeździć w piekle! Naprawdę jest w czym wybierać. Gracz otrzymuje też możliwość decyzji, jakim pojazdem chce się poruszać.
Poszczególne wozy różnią się takimi parametrami jak szybkość na drodze i poza nią, szybkość na zakrętach, masa, przyśpieszenie itd. Na początku gry w FATAL FUMES najlepiej jest jeździć jednym samochodem, ale z czasem przydaje się znajomość wszystkich. Można wówczas wybierać różne maszyny na różne trasy, co z pewnością zwiększy szanse na zwycięstwo. Należy bowiem pamiętać, że nie ścigamy się sami ze sobą, ale z maksymalnie czterema przeciwnikami. Można ich wybrać spośród dostępnych 12 osób, różniących się oczywiście umiejętnościami. Są zarówno tacy, których spokojnie można nazwać "niedzielnymi kierowcami", jak i prawdziwi mistrzowie, z którymi nie sposób wygrać. Poza tym, można też ustalić na ilu trasach chcemy się ścigać, po ile okrążeń należy zrobić itp.



...zabawnego w tym, że kilka osób...


OPRAWA
Grafika FATAL FUMES nie stoi na najwyższym poziomie, ale czego można oczekiwać od shareware'owej gierki z 1997 roku. Ważne, że piksele zbytnio nie rażą, a na ekranie nie widać sieczki. Trochę lepiej sprawa ma się z muzyką i efektami dźwiękowymi, choć i tu bez specjalnych rewelacji. Otóż, autorzy umieścili w swoim produkcie trochę syntezy mowy, m.in. "Final lap", czy "Gentlemen, start your engines". Brzmi to całkiem nieźle i dodaje grze uroku. Podobnie jak przygrywająca podczas wyścigu dynamiczna (w zasadzie powinno być w cudzysłowie, ale co tam) muzyczka. Na początku może jest ona fajna, ale z czasem zaczyna się coraz bardziej nudzić. Szkoda, że autorzy nie pomyśleli o dodaniu troszkę większej liczby podkładów muzycznych. Z innych wad FATAL FUMES należy też wymienić trochę denerwujący system dyskwalifikacji. Otóż, program bacznie śledzi poczynania gracza i jeśli uzna, że gracz złamał przepisy (czyt. nie jeździł główną trasą, a "ścinał"), to może nie uznać okrążenia.

...jeździ w kółko na czterech kółkach


Byłoby to w porządku, ale niestety w obecnym kształcie nie jest, bowiem ów system nie działa sprawiedliwie. Nieraz można przejechać dosłownie milimetry poza drogą i już cały wyścig do kitu, a z kolei innym razem można co chwilę zbaczać ze szlaku i nic się nie dzieje. Jest to chyba największa wada programu. Niemniej miodność gry niewiele na tym straciła. FATAL FUMES i tak bije innych na głowę. Tytuł ten naprawdę wciąga i powoduje, że nie można się oderwać od monitora. Powinny go wypróbować zwłaszcza osoby, które dawniej traciły godziny nad MICRO MACHINES, choć uważam, że FATAL FUMES spodoba się wszystkim - nawet graczom nie przepadającym za komputerowymi wyścigami. Ma bowiem to, co powinna mieć dobra gra zręcznościowa.

OCENA: 9/10

34     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : Fatal Fumes