39     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : New Hope






Dawno, dawno temu powstał pewien film, który odmienił całą galaktykę.



To jedno zdanie właściwie oddaje sens całej recenzji. 24 lata temu powstał film, który na zawsze odmienił świat filmowy, który przyćmił wszystkie inne produkcje, który zgromadził wokół siebie wielomilionową rzeszę fanów.

Wujka Vadera nie da się okłamać.


Jak to się zaczęło? Po prostu któregoś dnia Mistrz George Lucas doznał wizji i uparł się, że nakręci film będący połączeniem wielu dotychczas widzianych wątków i zdarzeń, fragmentów z baśni i wierzeń i że umieści to wszystko w odległej galaktyce, pełnej wszelakich stworzeń, mniej lub bardziej inteligentnych, w której toczy się odwieczna walka dobra ze złem no i w której tradycyjnie dobro zawszeb zwycięża.
Ten film jak na tamte czasy był niesamowity i jedyny w swoim rodzaju. A co najśmieszniejsze, Lucas długo się musiał nachodzić, żeby znaleźć wytwórnię, która byłaby skłonna wyłożyć na ten film odpowiednią ilość gotówki. Nikt nie chciał mu pomóc, nikt nie chciał zainwestować w film kategorii B, o którym sądzono, że będzie całkowitą klapą.
Lucas to wykorzystał, kiedy w końcu znalazł kandydata na sponsora w umowie postawił min. taki warunek, że do niego jedynego trafi cały dochód za sprzedaż gadżetów związanych z filmem. Szefowie wytwórni puknęli się w czoło i zgodzili się... potem bardzo mocno żałowali swojej decyzji, bo na samych figurkach postaci z SW i innych zabawkach Lucas zarobił miliony.

Też bym chciał taką świetlówkę


Kiedy w końcu film trafił na ekrany kin, świat oszalał. Na całym naszym niewielkim globie wielkie kolejki ustawiały się do kas kinowych aby obejrzeć ten majstersztyk nowoczesnej techniki filmowej, żeby przeżyć wraz z bohaterami ich kosmiczne przygody. Ale sam Lucas, choć osiągnął sukces, nie był do końca zadowolony, w czasie realizacji zdjęć nie zdołano do filmu dorzucić paru scen. Dopiero wypuszczenie w 1999 roku do kin Edycji Specjalnej było jakby zwieńczeniem tamtej pracy, w nowej edycji znalazły się sceny, które z różnych powodów nie zostały zamieszczone w pierwowzorze, jak chociażby rozmowa Hana Solo z Jabbą Huttem.
Ale i tak zabrakło np. sceny znanej wszystkim z książki, kiedy do Luke żegna się ze swoim przyjacielem Biggsem w Anachorage. Albo kiedy przez makrolornetkę obserwuje toczącą się nad Tatooine bitwę. I zapewne tych scen już nigdy nie ujrzymy, chociaż..., kto wie, co wpadnie do głowy Papciowi Lucasowi :)
A jak patrzeć na ten film z dzisiejszego punktu widzenia? No cóż, oglądając go dzisiaj już tak nie zachwyca, ale nie dziwne, czas z każdym robi swoje, szczególnie jeśli ma się do porównania późniejsze wersje, nie mówię tylko o najnowszych epizodach, ale nawet o "Imperium kontratakuje, czy "Powrót Jedi", które bez porównania wyglądają dużo, dużo lepiej od epizodu IV.

Jabba nie należał do galaktycznych przystojniaków


Widać to chociażby po w czasie walk na miecze świetlne. Jak dzisiaj patrzę na walkę Obi-Wana z Vaderem na pierwszej Gwieździe Śmierci, często chce mi się co najmniej chichotać..., te sztywne ruchy, drętwe machanie, a piruet Obi-Wana w czasie owego pojedynku może przyprawić o bóle brzucha...
Drętwota tak samo dotyczy walki w kosmosie, jeśli porównać Bitwę pod Endorem z Bitwą pod Yavin, to mamy dwa różne światy, kompletnie różne. W Ep. VI walka jest bardzo dynamiczna, myśliwce wykonują przeróżne ewolucje itp.
a w Ep. IV wszystko się dzieję bardzo powoli, a Vader leci sobie za tymi biednymi, rebelianckimi szumowinami i strzela sobie do nich jak do kaczek, gdyż żaden z nich jakoś nie umie skręcać.
Zastrzeżenia mam też do prób wpuszczenia torped do otworu wentylacyjnego..., po prostu taktyka przy tym przyjęta była najgorsza z moliwych. No bo jak inaczej nazwać "osłanianie" myśliwca z gotowymi torpedami przez jego dwóch skrzydłowych, lecących co najwyżej kilkadziesiąt metrów za nim? Przecież to jawna zachęta do wystrzelania wszystkich..., ech, no dobra, już się nie będę tutaj wymądrzał, w końcu trochę się na tych symulatorach latało...
Ale co jest w tym filmie wciągającego? Dla kogoś, kto ogląda go teraz pierwszy raz (Są jeszcze tacy???) mozę być w pewnym sensie innowacyjny, chociaż z pewnością najbardziej innowacyjny był ponad 20 lat temu.
Akcja wciągająca i właściwie nie dająca widzom odpocząć, cały czas coś się dzieje, wydarzenia następują szybko jedno po drugim a wszystko to wypełniają wspaniali aktorzy, których role na zawsze przeszły do hsitorii, zaczynając od rewelacyjnego Harrisona Forda, dla którego występ w tym filmie był początkiem wielkiej i w pełni zasłużonej kariery, kończąc na Marku Hammilu, który idealnie pasował do roli wiejskiego chłopaka, wrzuconego nagle w w sam środek galaktycznej wojny.

Wchodzimy w prędkość niedorzeczną!


Nie należy też zapomnieć o Carrie Fisher, która wypromowała nieznany współcześńie sposób czesania, idealnie pasujący do księżniczki z bogatego świata.
Świetnie wypadł sir Alec Guiness, jako postarzały Mistrz Jedi, w którym Moc jest silna jak za jego młodych lat. Podobno później żałował, że wystąpił w tym filmie, zupełnie nie wiem czemu, możę zbyt wielu ludzi go zaszufladkowało po tej roli, dla niektórych już na zawsze pozostał szlachetnym Obi-Wanem.
Wprowadzenie do fabuły dwóch wiecznie kłócących i przekomarzających się robotów też było strzałem w dziesiątkę, tym bardziej, że to właśnie od nich zaczęła się historia całej sagi. No i jeszcze jeden szczegół, który zaważył na tym, że film odniósł taki sukces. Mam na myśli Zło, które w Gwiezdnych Wojnach jest potężne, które przyćmiewa wszystko inne. Właśnie to gigantyczne zło, kryjące się pod czarną maską Dartha Vadera stanowi jeden z największych atutów tego filmu. Nie byłoby wciągającej fabuły, gdyby zło było niegroźne i łatwe do pokonania, ale tutaj jest inaczej, widza przchodzą ciarki na widok czarno odzianej postaci, która dysponuje ogromą Mocą i władzą.

Walka na miecze też była niesamowitą nowością.


Pierwszy raz widzowie mogli zobaczyć tak wykonane walki kosmiczne. Jak na owe czasy ucieczka "Sokoła" z Gwiazdy Śmierci czy bitwa myśliwska pod Yavinem to były seny wręcz nie z tej ziemi. Kształtne X-Wingi i groźne TIE Fightery, któż z nas nie marzył, żeby usiąść za sterami takiego myśliwca? Dobrze, że chociaż symulatory mamy :)
Czy można coś jeszcze dodać to tego filmu? Niestety, jak każdy film, tak i ten się trochę postarzał. Ponieważ był kręcony jako pierwszy, efekty są w nim najgorszej jakości. Dużo lepiej wypadły już kolejne epizody. Jednak to właśnie Ep. IV
zapoczątkował tą najsłynniejszą kosmiczną sagę i chociażby za to należy się mu hołd. W sondażach na temat popularności poszczególnych części SW "Nowa Nadzieja" plasuje się przeważnie na drugim miejscu od końca, wyprzedzając jedynie "Mroczne Widmo". I tak już pewnie chyba zostanie (chyba że papcio Lucas skompromituje się przy III częsci :) ).

X-Wingi wygrały tę bitwę.


Jednak czasem miło wspomnieć sobie ten film i obejrzeć go po raz dzięsiąty, setny, tysięczny ponieważ mimo upływu lat wciąż jest świeetnym filmem. I takim już pozostanie.


39     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : New Hope