RECENZJA | 11
<< | ^ | >>





Firma Red Storm Entertainment słynie ze świetnej serii Rainbow Six i Rouge Spear, pora na kolejne dziecko Clancy’ego - Ghost Recon.

W roku 2003 w wyniku narastających napięć społecznych w Rosji władzę przejęły oddziały nacjonalistów wspomaganych przez wojsko. Sytuacja staje się niebezpieczna gdyż ultranacjonaliści (jak ich nazwano w grze) pragną przywrócić świetność dawnemu Związkowi Socjalistycznych Republik Radzieckich, a przez to podbić niezależne państwa takie jak Gruzja, Estonia czy Polska. Oczywiście na forum międzynarodowym postanowiono ukrócić ten proceder, wysyłając oddział doborowych komandosów z międzynarodowej jednostki szybkiego reagowania aby stworzyć przedpole i przygotować teren do interwencji wojsk liniowych. Gra na pierwszy rzut oka przypomina Rouge Spear, ale to tylko pozory. Przede wszystkim różni się tryb planowania misji, selekcji i broni. Tutaj większość z tych rzeczy jest narzucona, trzeba wziąć regulaminowy ekwipunek; ewentualnie wybierać między lornetką, granatami a dodatkowymi magazynkami. W grze dostępne są 4 typy jednostek: strzelec, który stanowi podstawowe ogniwo zaczepne, snajper, który tradycyjnie zajmuje się prowadzeniem celnego ognia z dużej odległości ale może też skutecznie obserwować teren, jednostki wsparcia operujące bronią ciężką taką jak M249 SAW, i na końcu saper, który zajmuje się zakładaniem ładunków wybuchowych i likwidacją celów opancerzonych (np. czołgi). Ciekawostką jest fakt, iż w miarę postępów w grze, możemy polepszać statystyki swoich bohaterów, a po niektórych udanych misjach dostawać będziemy do wyboru kilku specjalistów.


Go, go, go! Są za tym krzakiem!!!!
Są to żołnierze jednej z 4 wyżej przedstawionych specjalności, lecz z dużo lepszymi statystykami i bronią odmienną i o wiele skuteczniejszą, taką jak nowoczesny OICW, niezawodny niemiecki karabin maszynowy MG3, rosyjski karabin wyborowy SWD czy legendarny już pistolet maszynowy HK MP5. Z tych wszystkich żołnierzy utworzymy naszą drużynę, która będzie się składała z trzech grup uderzeniowych (team alfa, bravo i charlie ) liczących po trzy osoby każda. Tryb multiplayer to przede wszystkim możliwość wybrania jednego z kilku trybów rozgrywek i możliwość wyboru każdej występującej w grze broni. Reszta to standard. Gra toczy się na dosyć dużych przestrzeniach, choć nie tak dużych jak w Operation Flashpoint, jakkolwiek czuje się dużą swobodę. Być może ciężko będzie się przyzwyczaić fanom Rouge Spear do faktu walki na otwartym terenie, ale moim zdaniem to tylko zaleta gry. Autorzy zapewniają, że teren będzie zajmował powierzchnie blisko 160 tys. m2. Grafika opiera się na silniku znanym już z poprzednich gier Red Storm Entertainment, lecz musiał być trochę poprawiony ze względu na duży obszar gry. Zdecydowanym plusem jest polska wersja językowa gry, która jest wykonana dosyć dobrze i nie powinno się mieć do niej żadnych zastrzeżeń. Natomiast dźwięk gry stoi na dosyć niskim poziomie, prawie nic nie słychać i musiałem mocno podkręcić głośniki aby coś konkretnego usłyszeć. Część gry rozgrywa się w lasach Gruzji a tam nawet ptaków nie słychać. Ale może się za bardzo czepiam. Mimo tych paru niewielkich błędów, gra stoi na dosyć wysokim poziomie . Jest to obowiązkowa pozycja dla każdego fana Tactical-Shooterów, jako iż Clanc’y z reguły nie wypuszcza kiczu i teraz możemy się spodziewać dobrych kilkudziesięciu godzin zabawy.
Kapral


Tactical-Shooter

Red Storm/ Ubi Soft

Play It

Już jest

P3 550MHz, 64MB, karta 32MB


P3 550MHz, 64MB, karta 32MB


8    |    6,5    |    8

8,5


BRAK


BRAK



Każda porządna gra posiada dzisiaj dodatek. Firma Red Storm Entertainment niedawno wypuściła addon do swojego nowego tactical-shootera, a jako że ta firma nigdy nie zrobiła de facto złej gry, możemy się spodziewać porcji świetnej akcji.

Afryka znana jest ze swoich okrutnych konfliktów lokalnych i wojen domowych a fabuła pomysłem jest trochę podobna do Ghost Recon. Mamy oto etiopskiego pułkownika Tesfaye Wolde’a, który najeżdża pobliską Erytreę. Świat wobec tego aktu agresji nie pozostaje obojętny i wysyła międzynarodową jednostkę szybkiego reagowania Ghost. Niby takie proste i mało oryginalne a jednak ciekawe. Gra ma w sobie to coś czego nie ma np. Delta Force: Task Force Dagger, rozgrywający się w Afganistanie (no klimaty).
Desert Siege raczej nie wprowadził zmian graficznych czy w prowadzeniu rozgrywki, są to przede wszystkim dwa nowe tryby rozgrywki multiplayer: siege i domination, gracze sieciowi powinni się cieszyć, gdyż przy takim obszarze działań jaki zapewnia Desert Siege, jest to spore wyzwanie. Mamy też nowych specjalistów takich jak rosyjski snajper z karabinem SWD czy erytrejski strzelec z ręcznym karabinem maszynowym, są też nowe bronie takie jak karabin wyborowy M98, amerykański karabin maszynowy M-60 czy rosyjski pistolet maszynowy Bizon.


Płonie ognisko w lesie.
Singleplayer to przede wszystkim 8 nowych misji plus 4 mapy do trybu multiplayer i szybka misja. Do dyspozycji gracza jest też dosyć łatwy w obsłudze edytor poziomów. Mimo ogólnie panującego klimatu pustynnego, misje są dosyć urozmaicone. Raz lądujemy w nocy na plaży, mamy też fabrykę, kanion czy tory kolejowe. Bardzo mnie cieszy fakt, iż mogłem w znacznym stopniu wykorzystywać snajpera, który w Ghost Recon był tak jakby odsunięty na bok.
Graficznie gra nie uległa prawie żadnym zmianom, nadal mamy ulepszony silnik znany z Rouge Spear.
Ogólnie gra jest dosyć dobra, a nawet zaryzykuje stwierdzenie, że trochę lepsza od Ghost Recon. W pudełku znajdziemy też stylową „korpusówkę” jednostki Ghost, którą niezwłocznie przyszyłem do swojego amerykańskiego munduru, robi wrażenie. Wad jako takich się nie doszukałem, chociaż dźwięk gry dalej stoi na niezbyt wysokim poziomie. Więc jeżeli grało się w Ghost Recon trzeba też kupić Desert Siege, mam nadzieje, że Tom Clancy wypuści więcej takich dodatków, które umilą nam oczekiwanie na Splinters Cell.
Kapral


Tactical-Shooter

Red Storm/ Ubi Soft

Play It

Już jest

P3 550MHz, 64MB, karta 32MB


P3 550MHz, 64MB, karta 32MB


8    |    6    |    8

8,5

+ nowe bronie
+ multiplayer
+ polska wersja językowa
- no cóż
dużo tego nie ma