MOVIE ZONE | 31
<< | ^ | >>



Impostor - test na człowieczeństwo

W oczekiwaniu na "Minority Report" (Raport Mniejszości)

Być może niektórzy z Was zastanawiają się skąd ten podtytuł? Z pozoru obydwa filmy nie mają ze sobą wiele wspólnego, ale tylko z pozoru. Zarówno "Impostor" jak i "Minority Report" powstały na podstawie opowiadań tego samego autora, a mianowicie Phillipa K. Dicka, swoją drogą ciekawe jakie to uczucie nazywać się, za przeproszeniem, kutas... ;) Jako ciekawostkę dodam, iż słyszałem, że obydwa opowiadania liczą sobie zaledwie po kilkanaście stron. Z ekranizacją "Raportu Mniejszości" zapoznamy się dopiero na początku września (niektórzy już pewnie ściągnęli divixa ;), a tymczasem na przekąskę możemy obejrzeć sobie "Impostora"

Inny świat.
Oto wprowadzenie do fabuły. Jest rok 2079. Na Ziemi toczy się wojna z obcą, wrogo nastawioną rasą, zwaną Centurionie. Owi "najeźdźcy" zniszczyli już większą część naszej planety, co zmusiło ludzi do przeniesienia się pod specjalne kapsuły, zastępujące niebo, oraz chroniące przed nalotami. Powstał jeden centralny rząd. Ludzie starają się za wszelką cenę odpierać wrogie ataki. Między innymi szykują bombę o wysokiej sile rażenia. Jednym z naukowców pracujących nad ową bombą jest nasz główny bohater - John Olham Spencer, szef projektu, który w wojnie z kosmitami stracił ojca.

Leśne bzykanko.
Niech Was drodzy czytelnicy początek nie zmyli, "Impostor" to nie pornus. Zmartwieni mogą sobie darować czytanie ;) Początek jest z pozoru banalny. Nasz bohater spędza weekend w domku położonym w lesie. Jedzenie, spanie, oglądanie TV, bzykanko - ot zwykły weekend z żoną Mają (bez kolegi Gucia ;) Weekend który wiele namiesza w życiu Olhama. W mieście trwają gorączkowe przygotowania do odwiedzin Kanclerza. W instytucie pracującym na nowymi typami broni trwa nasilona kontrola. Olham, podczas oględzin swego najnowszego projektu spotyka agenta z ISA, jednostki do walki z obcą infiltracją - majora Hathewaya. Major niespodziewanie aplikuje naszemu bohaterowi zastrzyk, a ten budzi się już uwięziony. ISA zarzuca mu, iż jest przedstawicielem Centurian, który ma w sobie bombę która zdetonuje się gdy Olham znajdzie się w pobliżu Kanclerza.
Bomba ta rzekomo miała być mu zaaplikowana podczas wspomnianego weekendu. Ponieważ Olham jakoś nie czuje się kosmitą a tym bardziej chodzącą bombą, zaczyna się...

Ucieczka.
Ten wątek stanowi właściwie 3 filmu. Podczas ucieczki Olham zabija swego najlepszego przyjaciela - Nelsona (gra go gościu, który grał również taksówkarza w serialu "Skrzydła", oraz pojawił się w jednym z odcinków "Archiwum X", jako człowiek o zabójczym cieniu). Poznaje też murzyna o imieniu Kim. Ten zachęcony obietnica otrzymania leków dla swoich przyjaciół, (żona Olhama pracuje w szpitalu), nie raz wybawia naszego bohatera z tarapatów. Uwagę przyciągają zwłaszcza dwie sceny: skanowanie budynku, oraz analizowanie ciała Olhama.

Warto, czy nie warto?
Zacznę od minusów. Na początku widzimy sceny przedstawiające zniszczone miasta, rodem zerżnięte z filmu "Armageddon". Pozwólcie, że zacytuję moją dziewczynę: "co za chamstwo!". Bez względu czy zrobili to za zgodą, czy o zgrozo bez zgody twórców "Armageddonu", mnie takie coś wkurza i to bardzo. Płać drugi raz za to samo, nas to wali, chcemy tylko twojej kasy... Ponadto fabuła jest mało wciągająca, film przez dłuższe chwile po prostu mnie nudził.
Impostor ma dwa plusy. Pierwszy, za dwie, ciekawie zrealizowane sceny, o których wspomniałem wcześniej. Jest jeszcze drugi tajemniczy plus, którego nie zdradzę, by nie psuć resztek przyjemności chcącym obejrzeć ten film. Każdy który obejrzy powinien sam się domyślić.
Na koniec odpowiadam na postawione wcześniej pytanie - warto czy nie warto "Impostora" obejrzeć? Powiem tak: jeśli chcesz iść do kina (jeśli jeszcze go grają ;) wybierz coś innego, na pewno jest coś ciekawszego. Jeśli twój kumpel ma akurat, DVD lub divixa to pożycz, może akurat Ci się spodoba...
Moja ocena : 6-/10

Markinson