Z trzecim kawałkiem następuje niewielkie wyciszenie. „Legacy” jest zdecydowanie spokojniejszy od swoich poprzedników, chociaż w połowie czasu trwania nieco się rozkręca. „Song Of Elune” oraz „Echoes Of The Past” to natomiast dwie kompozcje, w których bardzo istotną rolę pełni flet oraz instrumenty dęte, w „Echoes...” bardzo miłym zakoczeniem dla mnie były szybkie, rytmiczne bębny, które niestety pojawiły się na bardzo krótki czas. Na miejscu szóstym ścieżki dźwiękowej znajduje się najgorszy pod względem kompozycji utwór „Call To Arms”, który w momencie, w którym właśnie ma się rozkręcić nagle się kończy. Być może było to celowe zamierzenia twórców (zaskoczenie), ale przyznam szczerze, że wyszło im ono miernie. Pierwszą część OST’a kończy „Seasons Of War” – zagrany z użyciem tuby, rogu oraz kolejnej porcji doskonałych skrzypiec utwór, wzbogacony dodatkowo o chóry (zarówno męskie jak i damskie). Kawałek wywołujący bardzo silne emocje na zakończeniu – niepokój, lęk, napięcie (warto posłuchać). Z drugiej części Soundtracka, jedynymi wybijającymi się ponad przeciętność utworami są „Orgrimmar” oraz „The Undercity”. Słuchając tego pierwszego ma się dosłownie przed oczami, wielkie, tętniące życiem, orkowe miasto. „Gród”, w którym jest brudno, tłoczno i duszno. Efekt ten uzyskano głównie dzięki użyciu w piosence bardzo dużej ilości kotłów oraz bębnów, niezwykle podkreślających charakter utworu. „The Undercity” jest natomiast kompozycją, która od samego początku budzi lęk, strach, momentami wręcz panikę – nerwowe szepty, szmery i pojękiwania słyszalne w tle niezwykle mocno działają na psychikę. Kawałek ten został w całości pozbawiony skrzypiec, które zastąpiono instumentami wydającymi niższe dźwięki – róg, kontrabas jak i doskonale pasującymi do całości dzwonkami. Reszta utworów z tego „rozdziału”, jak powiedziałem wcześniej, nie wybija się specjalnie poza średnią krajową.
okładka (tył)
AMBIENT MUSIC, rozpoczyna „Elwynn Forest” – bardzo charakterystyczny, delikatny utwór, z uspokajającym głównym motywem granym na flecie. Następnie przychodzi kolej na „Duskwood” – jedną z najdłuższych piosenek w zestawieniu, wałek ponury, spokojny, budzący podobnie jak „The Undercity” niepokój i grozę, momentami naprawdę ciężko przy nim wytrzymać. Przywiódł mi trochę na myśl niektóre utwory z GOTHIC. Kolejną wartą uwagi pozycją jest „The Burning Steppes” – doskonały ambiencik, z pulsującymi w tle kotłami i wkradającymi się, co jakiś czas skrzypcami, jako podkład do grania sprawdza się idealnie. Pozycję 18 zajmuje, zupełnie przeciętny „Shimmering Flats” (idący swoją przeciętnością w parze z „Dun Morogh”), po którym przychodzi kolej na „Felwood” – utwór bardzo „elficki”, pełen tajemniczości, magii, zagrany między innymi na oboju oraz rogu, ma on jednak za zadanie tylko narobić nam smaku przed największym utworem z tego działu czyli „Teldrassil”. Kawałek ten zna na pamięć, każdy szanujący się Night Elf – utwór aż tętni elficką magią, zagrany został z użyciem harfy, delikatnych skrzypiec, oboju, cichutkich kontrabasów i pianina a całość dopełniają słyszalne momentami „anielskie chóry”. Miód. Z tego zestawienia warto polecić jeszcze „StrangleThorn Vale” – chociażby za różnorodność wykorzystanych instrumentów.
Ostatnia część OST’a jest zarazem najgorsza. Faktem jest, że kawałki są bardzo krótkie i służą tylko jako swojego rodzaju „przerywniki” ale na albumie się znalazły więc zostaną ocenione. Wśród tej ósemki znalazłem jedynie trzy warte uwagi kompozycję. „Tawern” – numer, grający w każdej WOW’owej karczmie, od którego średniowieczem bije na milę, „Graveyard” – kolejny z cyklu „straszne i niepokojące” oraz mój faworyt – „War”. Niezwykle krótki, ale tak treściwy jak żaden z tych wszystkich 30 numerów – jest to po prostu 48 sekundowy popis gry na skrzypcach i kontrabasach, którego nie powstydziłby się żaden orkiestrowy muzyk. Ekspresja grających w „War” artystów wręcz wylewa się z głośników.
QUIT PLAYING?
Soundtrack jest dosyć nierówny, obok kilku/nastu doskonałych kompozycji, znajdują się tutaj utwory przeciętne, nad którymi jeszcze można było sporo popracować. Niektóre piosenki brzmią trochę tak jakby muzykom zabrakło pomysłów albo musieli przygotowywać je w pośpiechu. Jeśli miałbym przyznać temu OST’owi jakąś ocenę wystawiłbym 7+, zagrany jest naprawdę przyzwoicie i potrafi wpłynąć na słuchacza, ale niestety w jego przypadku jakość została przełożona nad ilość, przez co otrzymaliśmy składankę bardzo dobrych i bardzo średnich utworów. Miejmy nadzieje, że w przypadku WORLD OF WARCRAFT II będzie lepiej (ale kiedy to będzie...).