-->\n" +"" ); noweOkienko.document.close(); noweOkienko.focus(); } //-->
GŁOWĄ W MUR - Virtua Fighter
SS-NG #28 LUTY 2005






Karol "Malvado" Kazek
    Witajcie drodzy kombatanci. Niestety Sashh odszedł i na mnie spadł ciężar napisania dwóch textów. Tym razem nie będzie Tekkenów ani Soul Caliburów. Dwa razy klasyka. Rozpoczynamy od zapomnianego już VIRTUA FIGHTER
     VIRTUA FIGHTER była drugą wspaniale wykonaną bijatyką 3D. Recenzenci wychwalali ją pod niebiosa, a gracze chwalili za ciekawy system walki. Mimo że dziś seria ta liczy już sobie cztery części, ja najbardziej cenię sobie właśnie jedynkę. Dlaczego? Ponieważ tak właściwie to od tej gry zaczęła się moja przygoda z PC-tem...


  Hej patrzcie co znalazłem za areną!


     "Wirtualny Wojownik" został wydany w 1996 roku przez święcącą wówczas triumfy firmę SEGA, która królowała wraz ze swoją nową konsolą - SATURN. Gra jak to zazwyczaj było najpierw ukazywała się na automatach, a następnie później na domowe konsole i komputery. Od tej idei nie odstał również VIRTUA FIGHTER. Najpierw grano na nim w salonach gier, później przekonwertowano na firmową konsole Segi - Saturna, gdzie gra rywalizowała z równocześnie wydanym TEKKENEM. Na końcu wakacji grą mogli się również cieszyć posiadacze PC-tów, jednak dla większości (nie dla mnie; he, he :)) wymagania sprzętowe, jakie posiadał VIRTUA FIGHTER okazały się za wysokie, co w późniejszym czasie przyczyni się do śmierci mordobić na PC-tach.


  Wirtualny wojownik na minimalnych detalach :)


     W grze dostępnych jest osiem postaci, z których każda ma swój powód przybycia na turniej. Jest ninja - Kage - który poszukuje swojej matki. Jackie który chce odzyskać swoją siostrę Sahrę. Jeffrey jako władca mórz (nie jest rekinem :)), zbiera na nową barkę. Lau chce udowodnić wszystkim, że jest najlepszym wojownikiem na świecie, a jego córka Pai pragnie mu przemówić do rozumu i udowodnić że tak nie jest.
Wrestler Wolf oraz Akira walczą o tytuł najlepszego wojownika. Jest również niejaki Dural, który jak się w którejś z późniejszych części dowiecie jest zaginoną matką Kage'a. Każda postać posiada swoje unikalne ciosy (ciosy a nie czary) oraz kombosy. Gra jest bardziej realistyczna - postacie walczą gołymi rękami nie używają czarów, ani tym podobnych - niestety jest jednak hardcorowa (nie ma krwi). Sprawa kombosów jest tu inaczej rozwiązana niż w innych bijatykach. Każdy kombos możemy wykonać jak chcemy. Nie jest on wcześniej programowany, czyli unikniemy powtarzania tych samych kombinacji dzięki czemu wypracujemy sobie porządną strategię na przeciwnika. Jedyną rzeczą, do której mam zastrzeżenia są skoki. Są one wysokie i długie (jak na chińskich filmach karate) - nieco psują one realizm gry, ponieważ postacie wyglądają przy nich jakby nie poddawały się grawitacji. Grafika i dźwięk. Co tutaj można powiedzieć. Jest to drugie z kolei mordobicie w 3D na blaszaki, tak więc mogę go porównać tylko z debiutantem czyli - BATTLE ARENA TOSHIDEN (wcześniej był jeszcze FX FIGHTER, ale ta gra wypada tu raczej słabo :)). Grafika w stosunku do BAT jest bardziej wyrazista ponieważ na high detalach gra prezentuje się po prostu super. Postacie wyglądają jak żywe. Dźwięk to jakieś wygrane przez chłopaków z SEGI melodyjki, które nie za bardzo tu pasują. Są zbyt energiczne. VF wypada na plus w stosunku do BAT. Jednak BAT stworzył wokół siebie magiczny klimat i wolałem trochę jego niż dzieło chłopaków z SEGA.


  Motylem jestem


     Areny przynajmniej moim zdaniem są okropne. Każdą walkę staczamy na wymodelowanym w 3D kwadracie o odpowiedniej deseni. Tła z tyłu to zwykłe rysuneczki, które nie mają żadnych ruchomych elementów. One po prostu są po to aby być. Szczytem głupoty jest po prostu arena bonusowa, na której walczymy z Duralem. Cała akcja dzieje się pod wodą tak więc każdy wyskok w górę czy cios może zostać swobodnie przemyślany przez komputer przez co wie jaki atak nam zadać. Poza tym w tej grze trzeba być cholernie uważnym. Jeżeli stoimy tuż przy krawędzi dowolny kopniak spowoduje, że wylecimy z tej areny i przegramy rundę. Nasza postać położy się wtedy na kolejnym brzydko narysowanym tle. Areny w tej grze to kompletne dno.

VIRTUA FIGHTER z pewnością jest jedną z najlepszych bijatyk wszechczasów. Cztery części, z których każda następna jest lepsza od poprzedniej pokazują, że ta gra podobnie jak i każda inna, dobra bijatyka zasługuje na szacunek.
GŁOWĄ W MUR - Virtua Fighter
SS-NG #28 LUTY 2005