-->\n" +"" ); noweOkienko.document.close(); noweOkienko.focus(); } //-->
  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   56
                      

Przemysław "pshemozz" Zawada


W dzisiejszym numerze nadszedł czas na to, na co powinien nadejść już dawno lecz niestety układ Marsa, Jowisza i Wenus w ciągu ostatniego roku a także zawierucha polityczna na Ukrainie doprowadziły do tego, że dopiero parę dni temu udało mi się dorwać do STAR WARS TRILOGY wydanej na DVD a wrażenia z oglądania mam zamiar umieścić właśnie tu i właśnie teraz, w tej odległej Galaktyce w jeszcze bardziej odległym lecz jakzę nam jednocześnie bliskim Magazynie.





Zaczniemy od początku.
     Pudełko...... ładne :) Z jednej strony uśmiechnięta twarz Wujka Vadera, z drugiej podobizny Lei, Hana, Luke’a i dwóch dobrze znanych, które chyba jako jedyne na tej okładce są do siebie podobne. idziemy dalej ale..., no tak, folia. Nie będę się na niej za bardzo skupiał – standardowa folia ochronna, przeźroczysta, rok produkcji bodajże 2004 dzięki której mamy pewność, że nikt przed nami wcześniej w cennym pudełku nie grzebał. No ale dosyć tego, zrywamy folię i dobieramy się do zawartości czyli do... drugiego pudełka. Z jednej strony zmykający „Sokół” przed dwoma Imperialnymi myśliwcami, z drugiej strony sytuacja zdeka odwrotna – zmykający Imperialny myśliwiec a za nim w pogoni Rebeliancki X-Wing. To pudełko jest inne – z niego już bezpośrednio możemy wyjąć nasze bezcenne płytki, któych w sumie jest... cztery :) (Zamiast pytać, po cholerę taki beznadziejny początek to lepiej spytajcie, kto ustalił limit znaków w jednym tekście :) )
     Tak jest, mamy cztery płytki, na trzech jest Trylogia a czwarta zawiera przeróżne dodatki o których później. A zaczynamy od samych filmów. Zanim się do nich dobrałem, słyszałem i czytałem dużo na temat zmian, które miały być tam wprowadzone jak się jednak okaząło, większość z ogłaszanych nowinek nie weszłą w życie. W którymś momencie oglądania zacząłem mieć wątpliwości, że może są dwie wersje na DVD – normalna i podrasowana ale myliłem się wierutnie. Co ze zmianami? Na pewno w wielu miejscach spotkamy się z poprawkami komputerowymi pojazdów, otoczenia jednak nie zauważyłęm bardzo rzucających się zmian, i dobrze. Nie było też wielu dodatkowych scen, najbardziej rzucającą się w oczy była bodajże sama końcówka, kiedy obok Bespinu, Tatooine i Coruscant pojawia się także jak zwykle skąpane słońcem Naboo i słyszalne gdzies z oddali okrzyk Jar-Jara ogłaszający zwycięstwo. Ufff, jak dobrze, że go nie pokazali.
     Wbrew pogłoskom nie zamieniono także na Drugiej Gwieździe Śmierci Prowse’a na Hayadena (ale za to ten pierwszy jeszcze wspomina o siostrze Luke’a) a w Nowej Nadziei nie było sceny rozwiązania Senatu przez Imperatora. W tej samej części nie zobaczyliśmy też Yody w momencie zniszczenia Alderaanu a w czasie bitwy pod Yavin na szczęście nikt nie latał starymi myśliwcami z Naboo. Za to na 100% zmieniono końcowe ukazanie się Luke’owi trzech Wielkich Jedi – obok Yody i Obi-Wana widzimy już nie Prowse’a ale właśnie Hayadena. W sumie czemu nie? Jak bym umarł wyglądając tak jak Vader po zdjęciu maski to po śmierci też wolałbym trochę się odmłodzić. Na pewno w każdym razie nie zobaczymy większych zmian, może i szkoda, na pewno moim zdaniem przydałoby się np. poprawić np. odprawę przed atakiem na Pierwszą Gwiazdę Śmierci, chodzi mi dokładnie o same plany, które Rebelianci mają na monitorze – akurat te piksele z wczesmych lat siedemdziesiątych zmieniłbym na coś nowszego – aż wstyd. Kto wie, może przy okazji nowego wydania za 10 lat na jeszcze nowszym nośniku, który zastąpi DVD :)
    Świetnie zrobiono menu na każdej płycie – fajnie zmontowane sceny sprawiają, że możemy poczuć się jak w grze – bombowa sprawa, to też trzeba zobaczyć, tym bardziej, że wstawki do menu często się różnią.
Na pewno za to popracowano nad dźwiękiem, znaczek THX przed filmem powiedział mi wystarczająco głośno a już na pewno bardzo przydatna jest opcja dźwięku Dolby Surround 5.1 – na moim cudownym zestawie 5.1 to wszystko brzmiało po prostu jeszcze bardziej cudownie – dźwięk kapitalny, włącznie z muzyką. No ale to zawsze było dobrą stroną filmu (zresztą co było jego złą stroną?).
    Ale mogę powiedzieć jedno – to po prostu niesamowita przyjemność obejrzeć sobie te filmy w tak cudownej jakości – po latach oglądania marnych cedeków jakość obrazu po prostu onieśmiela. I nawet to wystarczyło, żeby upodobnić filmy do naszych czasów, aby ich jakość nie wpłynęła na zbyt szybkie starzenie się. Każdy fan i nie fan powinien to sobie obejrzeć – nie zawiedzie się.
     A co do samych filmów – no co ja będę dużo ściemniał – są równie cudowne co 5, 10, 15 i 20 lat temu. Moim zdaniem odświeżanie ich co jakiś czas to dobry krok o ile nie odświeża się za dużo i za dużo się nie zmienia – bo wtedy film może stracić to, co tak kochali w nim jego fani. Ale na szczęście na razie nikt jeszcze tego nie spartaczył – widać Moc wciąż jest z nami (i z nimi).
     Przejdźmy już zatem do czwartej płyty, która zawiera to, co każdego fana powinno ucieszyć. po pierwsze jest to jak na razie najdłuższy film dokumentalny, pokazujący historię powstania wszystkich trzech epizodów od samego, samiutkiego początku. Całe szczęście, że nie zaczęli od narodzin Lucasa tylko trochę później. W tym filmie mamy sporo fajnych wywiadów, komentarzy, pokazanych scen kręcenia filmu. Możemy zobaczyć w jaki sposób w tamtych czasach kręciło się bitwy w kosmosie albo też jak wyglądał casting do filmu. W sumie dobrze, że wzięli Marka Hamilla zamiast Kurta Russela – ten drugi by mi wybitnie nie pasował do tej roli – prędzej byłby z niego drugi Solo niż Rycerz Jedi. Możemy obejrzeć także szał, jaki ogarnął ludzi po wejści Gwiezdnych Wojen do kin i jak film stał się legendą. I tak przez wszystkie trzy części.



     Oprócz tego dokumentu mamy także wszystkie trailery i telewizyjne spoty, które pojawiły się w kinach lub na małym ekranie w czasie, kiedy Trylogia dopiero powstawała. To jest w sumie jedyna szansa, żeby zobaczyć fragmenty filmów w jakości z tamtych lat – właśnie porównanie obrazu sprzed 20 lat a dzisiejszym pokazuje, jak naprawdę wiele dla filmu zrobił obecny face lifting.
     A oprócz tego możemy sobie także zobaczyć niezbyt długi filmik pt. „The Return of Darth Vader” poświęcony w całości, a jakże, Vaderowi. Mamy tu okazję zobaczyć np. ćwiczenia Anakina Skywalkera i Obi-Wana walki na miecze świetlne przed rozpoczęciem zdjęć do III Epizodu a także, jak powstaje maska Dartha Vadera oraz oczywiście wiele innych rzeczy.
     I na koniec mamy jeszcze część poświęconą grom, min zapowiedź gry Battlefront, która notabene już od dawna w Polsce króluje jak i przygotowywanie nowej gry, opartej na III Epizodzie, której jeszcze na naszym rynku nie ma i zapewne przez kilka następnych miesięcy jeszcze nie będzie. Poza tym galeria unikalnych zdjęć, do wyboru i koloru. I jeszcze drobnostka a mianowicie... ukryty film, coś w rodzaju „credits” z dołączonymi wpadkami w czasiem kręcenia filmu, bo np. obecność Ewoka na Gwieździe Śmierci nie można inaczej wytłumaczyć. :)
     Aha, jeden mały szczegół – na czwartej płycie absolutnie wszystko jest tylko i wyłącznie po angielsku – napisów brak. Ale zrozumieć każdy na pewno zrozumie sporo a zobaczy jeszcze więcej.
    To wszystko co zawiera Wydanie DVD naszej ukochanej Trylogii. A teraz przed nami fundamentalne pytanie: Kupować czy nie kupować? Ja nie odpowiem bo już kupiłem :) Ale odpowiedź jest chyba jasna. KUPOWAĆ! Jak jeszcze nie macie to dmuchać do sklepu, jak nie ma kasy, uciułać. I nie zrzynać skądś z netu – prawdziwy fan wyda ostatnie pieniądze aby takie cudowne pudełko mieć u siebie! No dobra, koniec moralizatorstwa.
     Tym akcentem kończę to nieco opóźnione podsumowanie i na Nowy Rok życzę wszystkim, aby Moc była z Wami.

No dobrze, ze mną też.



  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   56