-->\n" +"" ); noweOkienko.document.close(); noweOkienko.focus(); } //-->
  Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   16
                

Robert "Rosic" Korczak


Dawno na rynku nie pojawiła się gra, która choćby próbowała dorównać słynnemu i niedoścignionemu FALLOUT’owi. METALHEART: REPLICANTS RAMPAGE wzoruje się na najlepszych cechach FALLOUT’a i ma aspiracje, aby doścignąć mistrza.



W dniu dzisiejszym w produkcji znajdują się dwie gry, które klimatem nawiązywać będą do nieśmiertelnego RPG, jakim był FALLOUT. Jednym z nich jest ukazany w trójwymiarze THE FALL: LAST DAYS OF GAIA. Drugi to właśnie nasz METALHEART: REPLICANTS RAMPAGE, za którego powstanie odpowiada rosyjska firma Akella, znana np. z Piratów z Karaibów.

(kliknij aby powiększyć)


Pierwszą rzeczą, która zbliża grę do swojego pierwowzoru jest grafika. Nie znajdziemy tutaj wystrzałowego, przepełnionego detalami trójwymiarowego świata, który wyglądałby lepiej niż widok rozpędzonego EN57 :P. METALHEART działać będzie na autorskim silniku Akelli. Silnik pozwala generować grafikę 2D – całkowicie płaską i bardzo przypominającą to, co widzieliśmy na monitorze grając w FALLOUTA. Autorzy zapowiadają oczywiście więcej detali, możliwość wyświetlania gry w dużej rozdzielczości i świetną animację postaci, ale wydaje mi się, że jak na dzisiejsze standardy może to być zbyt duży archaik. Co prawda grafika 2D ma jedna zaletę – wymagania sprzętowe będą o wiele mniejsze niż te z ‘dzisiejszych’ produktów. Do spokojnego pogrania powinien starczyć komputer wyposażony w 800 MHz procesor, 128 MB RAMu i 64 MB kartę graficzną, a to jak na rok 2004 niewiele.



Świat gry nieco odbiega od postapokaliptycznego świata FALLOUTa, ponieważ dzieje się w komputerowej cyber-przyszłości, gdzie sieć oplata praktycznie wszystkie ludzkie osady. W świecie tym ludzie wszczepiają sobie setki implantów, które pozwalają im lepiej biegać, skakać, widzieć (nawet przez ściany,) lepiej myśleć i walczyć.
Dzięki tym zabiegom wiele sekt zaczęło uważać, że człowiek jest najpotężniejszą istotą we wszechświecie i przerósł nawet Boga. Trzon fabuły stanowić będzie jednak bunt replikantów, którzy wcale tak nie myślą – i chwała im za to.
Fabuła rozpoczyna się bardzo sztampowo – awaria na naszym statku zmusza nas do awaryjnego lądowania. Odszukujemy swoją drugą pilotkę i ruszymy w świat.



Lanthan i Sheris (bo tak nazywają się bohaterowie gry), mają do przebycia tysiące mil. Podczas drogi dołączać do nas będą napotkane postacie. Team może składać się z 6 osób. Wędrówka po świecie nie jest niczym ograniczona, możemy iść tam gdzie dusza zapragnie. Podczas podróży napotkamy masy NPC’ów, a w śród nich replikantów, normalnych ludzi, nomadów, mutantów czy bojowych cyborgów. Będziemy musieli wykonywać różne zadania (które generowane są losowo), a także handlować no i oczywiście walczyć. System walki jest skopiowany z FALLOUTa. Tak jak tam znajdziemy w nim tury, podczas których wykorzystać będziemy mogli punkty ruchu. Do wykorzystania autorzy przygotowali kilkadziesiąt rodzajów broni, a po każdej walce zdobywamy punkty, które rozwijają nasze postacie. Każdy z bohaterów opisany jest za pomocą 16 cech.



Tak jak w FALLOUT zachowuje się ‘świat’, a raczej społeczeństwo w nim żyjące. Dlatego właśnie, jeżeli chcemy zdobyć poparcie cyborgów powinniśmy pomagać replikantom, a jeżeli interesuje nas szacunek mutantów, musimy gnębić nomadów. Rosjanie stwierdzili, że w grze znajdziemy też cechy takich produkcji jak: SYNDICATE, DEUS EX i JAGGED ALLIANCE. Mam nadzieję, że słowa te będą urzeczywistnione, bo jeżeli tak to szykuje się nam ciekawy tytuł.


Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   16