Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   20
     

Wojciech "Keiran" Skitał

PRODUCENT: BLIMB SOFTWARE    DYSTRYBUTOR: TOPWARE   GATUNEK: ZRĘCZNOŚCIOWA   WWW: WWW.CSM.TOPWARE.PL


Czy grając w jakiś tytuł zastanawialiście się kiedyś jak takie coś mogło się ukazać? Ostatnimi czasy udawało mi się uniknąć tego wrażenia, gry stały się podobne do filmów – trudno o coś nieudanego technicznie, jeśli coś zawodzi to raczej nie oprawa. A tutaj taka niespodzianka.



Za niecałe 40 złotych możecie drodzy czytelnicy kupić Crime Scene Manhattan. Jest to w założeniu coś w rodzaju Drivera, z niewielką może domieszką GTA. Jeździmy tutaj samochodem (różnym w zależności od misji) i wykonujemy różnego rodzaju zadania. Jest ich 20 podzielonych na 5 epizodów. Nie można w sumie narzekać na ich różnorodność, ale nie ma tu nic, czego nie widzieli byśmy w tego typu produkcjach.

Łubudu jak na filmie ze Stallonem

W grze niestety cały czas jeździmy, nie można opuszczać auta, czy też zamieniać go na inne. W zamian za to możemy podczas jazdy zbierać różnego rodzaju power-upy jak sprężyna czy karabin maszynowy (ten jest diablo niecelny, strzela w powietrze) Tym, co niezmiernie irytuje jest to, że jedziemy sobie miastem i nagle ktoś nas ostrzeliwuje, jak wynika z instrukcji są to gangsterzy, ciekawe jaki mają interes w strzelaniu do taksówkarza? Poza tym istnieje także policja, która nawet czasem reaguje i próbuje nas ścigać.

Łubudu razy dwa, ale to nudne

Fabuła jest banalna, główna bohaterka Gloria – płatna zabójczyni z Hollywood pokpiła sprawę i teraz nikt jej nie lubi, w związku z tym ucieka do Nowego Yorku. A tutaj bez kasy (znakomita jest, prawda? Nie ma żadnego finansowego zabezpieczenia) szuka pomocy starego przyjaciela. Banalne toto i mało logiczne, a w trakcie gry poznajemy ją z czegoś w rodzaju komiksu (obrazki na enginie gry i napisy) – wygląda to słabo.
A tak przy okazji to nasza bohaterka to typowa cycata blondyneczka na dodatek z dużą ilością tatuaży – a zawsze myślałem, że zabójca nie powinien się wyróżniać. Grafika jest słaba – po prostu. O ile jeszcze modele samochodów i otoczenie kilka lat temu mogłyby się wydawać nienajgorsze to postacie ludzkie są po prostu szkaradne (no i te litry krwi, gdy kogoś potrącimy). Niezłe są tylko efekty świetlne, ale też żadna rewelacja. Jeśli spojrzeć na wymagania to mam jeden komentarz – parodia. Co do zgodności mapy w grze i prawdziwym Nowym Yorkiem to trudno mi się wypowiedzieć, gdyż miasta w życiu nie widziałem, ale raczej na Manhattan mi to nie wygląda, ot takie sobie miasteczko.

A teraz nie ma łubudu, nudniej niż zwykle

Obszar jest nawet duży, ale wszystko tutaj wygląda podobnie, trudno się zorientować nie patrząc na mapę. Co ciekawe na obrazkach wygląda to dużo lepiej niż na monitorze (czyżby jakaś manipulacja?). Zaletą natomiast jest przygrywająca przy misjach muzyczka, dynamiczne ‘pitupitu’, które akurat do tego typu rozrywki pasuje znakomicie, tyle, że cały czas pozostawia wrażenie – ja to już gdzieś słyszałem. Gorzej natomiast w kwestii dźwięku, jest on dość nijaki i trudno o nim powiedzieć coś oprócz tego, że istnieje.
Grafikę i fabułę dałoby się jeszcze przeboleć, ale sama gra tak naprawdę nie wzbudza żadnej chęci by dalej w nią grać. Gdyby nie obowiązek to odłożyłbym ją na półkę po 15 minutach. Jeśli byłaby to amatorska i darmowa produkcja to mógłbym ją polecić fanom Drivera, aby zobaczyli dzieło innych fanów, ale zważywszy na to, że jest to gra, która kosztuje (a za te pieniądze można kupić 2 klasyczne tytuły lub coś całkiem innego) to podsumuję to tak: nie warto, nawet jeśli kolega kupił.



Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona   20