Knights Of The Old Republic - RECENZJA [X-BOX]
Jak dotąd wszelkie ‘grywalizacje’ [neologizm własny] filmów Georga Lucasa spod znaku STAR WARS wychodziły jakoś tak przeciętnie. Można powiedzieć, że jedynie seria DARK FORCES [JEDI KNIGHT] zyskała sobie względną aprobatę graczy. Sytuację zmienić ma zamiar STAR WARS: KNIGHTS OF THE OLD REPUBLIC…
|
|
PO KOLEI, ALE TYLKO TROSZECZKĘ…
Po uruchomieniu gry naszym oczom ukazuje się intro, a właściwie ‘zajawka’ składająca się z luźno powiązanych scen z całej gry. Zaraz potem na ekranie tytułowym wita nas Darth Malak – główny ‘zły’ - ‘zapraszający’ do menu gry. Rozgrywkę rozpoczynamy od wyboru płci naszego bohatera [kobieta/mężczyzna] oraz wyboru jednej z trzech ‘standardowych’ profesji, czyli coś na kształt „albo erudyta, albo o drogę pięścią pyta”, ewentualnie może to byś postać ‘wypośrodkowana’. Jeszcze dobieramy sobie ‘twarzyczkę’, rozdzielamy punkty pomiędzy cechy [standardowo…] i już możemy grać.
Ja ci dam Robocopa! Ja ci dam kopa!
|
ROZGRYWKA
Budzimy się z nocnikiem w ręku. Albo odwrotnie, w każdym razie sytuacja jest nieciekawa. Atakują nasz statek a my jesteśmy tylko w galotach! Dranie! Na szczęście zaraz przybiega jeden z członków załogi i pokazuje nam jak się ubrać. Ot, taka pierwsza plansza - tutorial ;). Tutaj poznajemy podstawy sterowania postacią, ekranu ekwipunku itp. No i oczywiście chłoniemy ‘starwarsowy’ klimat. Chodzimy sobie swobodnie po lokacji do czasu, aż nie zobaczymy wroga. Gra wtedy zatrzymuje się, a my spokojnie możemy wydać naszym podwładnym komendy, rzucić granat lub zajrzeć do plecaka, aby białym przyciskiem powrócić do walki w ‘real time’. Bohaterowie pokrzykują przy każdym zadawanym ciosie/ oddawanym strzale, ‘dodgują’, słowem – pełen profesjonalizm. Bardzo efektownie prezentuje się walka na broń białą [świetlną?] – parowanie ciosów, odbijanie ostrza – cud, miód i orzeszki.
TO JEST PIĘKNE?
Fenomenalne wrażenie wywarła na mnie architektura lokacji oraz wykonanie wszelkich ‘powierzchni lśniących’ – Sithowie w swoich zbrojach po prostu powalają na kolana [przynajmniej ex-PeCeciarza…], ‘woda’ nie pozostawia też wiele do życzenia. Od razu widać też, ‘co założyliśmy’ naszej postaci. Po głębszym zapoznaniu się z grą wychodzi jednak na wierzch, że użyte tutaj tekstury nie są wcale najwyższych lotów – z bliska są one po prostu brzydkie. Szczególnie dostrzegalne jest to, kiedy rozmawiamy z jakąś postacią albo rozglądamy się dookoła po przełączeniu się w widok FPP [wduszenie prawej gałki]. Gra lubi także sobie dość często ‘chrupnąć’ – np. gdy przechodzimy przez zadymione pomieszczenie lub walczymy z większą liczbą wrogów. Mówcie, co chcecie – jak dla mnie to typowo ‘PieCowy’ syndrom… Denerwująca po pewnym czasie może okazać się także ‘powtarzalność’ użytych modeli postaci niezależnych.
Latarką po oczach?
|
LECIMY DALEJ
Po ewakuacji ze statku na samym początku gry, lądujemy awaryjnie na najbliższej planecie Taris, gdzie mamy odnaleźć zaginioną Jedi. Ponownie – na pierwszy rzut oka grafika oszałamia [wysokie, obłe wieżowce, latające pojazdy], ale po dokładniejszym przyjrzeniu się okazuje się, że ‘te super budynki w tle’ to tylko tekturowa atrapa. Nic to jednak – zaczynamy szukać pierwszych zadań, zdobywamy nową broń i ekwipunek, a także nowych przyjaciół. Trzeba Wam bowiem wiedzieć, że podczas zabawy z grą przyłączy się do nas ni mniej, nie więcej tylko dziewięć postaci [‘człekopodobni’ jak i roboty], przy czym ‘na raz’ możemy korzystać tylko z trzech. Dużym udogodnieniem jest to, że nawet bohaterowie aktualnie przez nas nieużywani dostają tyle samo punktów doświadczenia, co ci aktywni, a skład naszej trzyosobowej grupy możemy zmieniać niemal w dowolnym momencie. Ponadto, dostępne są dla nas tzw. ‘skrypty’, czyli z góry zaprogramowane rodzaje działań naszych sterowanych przez konsolę postaci – możemy ustawić czy mają atakować z dystansu, czy z bliska siekać mieczem i tym podobne rzeczy. Kiedy ‘dorobimy się’ własnego środka transportu - Ebon Hawk’a – będziemy na jego pokładzie mogli porozmawiać z każdym członkiem załogi, a nawet poprosić o np. zrobienie granatu, czy elektronicznego wytrycha.
|
MIÓD
Prawdziwa zabawa zaczyna się jednak, gdy odbędziemy podróż na drugą Planetę – Dantooine, enklawę Jedi. To właśnie tutaj dostajemy do ręki własny miecz świetlny, czy raczej sami go konstruujemy. Tak, dano nam możliwość ingerencji w ‘skład’ naszego ekwipunku. Tylko od nas zależy jaki kolor i właściwości będzie miał nasz ‘lightsaber’, a także niektóre blastery czy zbroje – jeśli coś jest ‘upgradeable’ oznacza to, że możemy ‘włożyć’ do tego co chcemy/mamy: tłumik, warstwę termoizolacyjną itp. Części znajdujemy, lub kupujemy w trakcie gry. Dodatkowo, po odbyciu podstawowego treningu Jedi dojdzie nam jeszcze jeden wybór dla naszej postaci – postawić na ‘moc’, wykorzystanie miecza świetlnego czy też obie te rzeczy na raz [ale w mniejszym stopniu]. W trakcie gry zwiedzimy oczywiście także inne planety m.in. pustynną Tatooine czy też rodzimą planetę Wookich
Było nas dwoje i przerośnięty odkurzacz…
|
NIECH GRA MUZYKA
Mocną stroną gry jest jej warstwa dźwiękowa. W tle przygrywają znane, ‘gwiezdne’ motywy muzyczne, a postacie konwersują za pomocą znakomicie dobranych głosów [vide wojskowi Sith]. Oczywiście wszystkie obce rasy porozumiewają się w sobie znanych ‘narzeczach’ i dialektach, ale jak się okazuje nasz główny bohater jest dość dobrym ‘lingwistą’ i ze zrozumieniem kosmicznych języków nie ma najmniejszego problemu. My na szczęście mamy napisy na dole ekranu :P.
SŁOW KILKA WRÓBLA ĆWIRKA…
Gra naszpikowana jest naprawdę ciekawymi zadaniami i mini-gierkami. Chcecie pobawić się w detektywa i rozwiązać sprawę tajemniczego morderstwa? Proszę bardzo. Ścigać się nielegalnie poduszkowcami? Zapraszam. Uratować dziewicę z rąk paskudnego oprycha? Jak najbardziej możecie to zrobić. Albo nie, jeśli nie chcecie. Piękne jest w tej grze to, że pozostawiono nam duże pole do popisu odnośnie podejmowania decyzji! Można pomóc napotkanej postaci, odpyskować jej, próbować poderwać czy zabić, wreszcie użyć mocy do perswazji [YeS!]. Ale uwaga – za każdą niemal decyzję dostajemy jasne bądź ciemne punkty mocy. Jak to działa? Będąc postacią ‘jasną’ mniej ‘kosztuje’ nas korzystanie z jasnych mocy, więcej zaś z ciemnych, i odwrotnie. A o tym, jaką postacią jesteśmy decydują właśnie przyznawane nam przez grę punkty. Czasem warto się więc zastanowić KIM chcemy zostać w tym uniwersum.
Panowie, to niesprawiedliwe! Trzech na jedną?
|
KONIEC KOŃCÓW…
Przejście całej gry to jakieś 40 dobrze spędzonych godzin, a że strony do wyboru są dwie [ciemna i jasna] warto to zrobić co najmniej dwa razy. Niestety możecie okazać się zmuszeni rozpoczynać rozgrywkę niejednokrotnie od początku. Dlaczego? Opisywana wersja NTSC gry zawiera w sobie masę ‘bugów’, w skrajnych przypadkach uniemożliwiających nawet jej ukończenie! Miejmy nadzieję, że wersja PAL będzie tychże błędów pozbawiona.
PS. Odnośnie problemów z KOTOR’em polecam odwiedzić fora dyskusyjne pod adresem forum.bioware.com i swforums.bioware.com
|
|
|
|