26     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : [X-BOX] Star Wars: Knights Of The Old Republic RECENZJA


Knights Of The Old Republic - RECENZJA [X-BOX]

"TomisH"


Jak dotąd wszelkie ‘grywalizacje’ [neologizm własny] filmów Georga Lucasa spod znaku STAR WARS wychodziły jakoś tak przeciętnie. Można powiedzieć, że jedynie seria DARK FORCES [JEDI KNIGHT] zyskała sobie względną aprobatę graczy. Sytuację zmienić ma zamiar STAR WARS: KNIGHTS OF THE OLD REPUBLIC…



PO KOLEI, ALE TYLKO TROSZECZKĘ…
Po uruchomieniu gry naszym oczom ukazuje się intro, a właściwie ‘zajawka’ składająca się z luźno powiązanych scen z całej gry. Zaraz potem na ekranie tytułowym wita nas Darth Malak – główny ‘zły’ - ‘zapraszający’ do menu gry. Rozgrywkę rozpoczynamy od wyboru płci naszego bohatera [kobieta/mężczyzna] oraz wyboru jednej z trzech ‘standardowych’ profesji, czyli coś na kształt „albo erudyta, albo o drogę pięścią pyta”, ewentualnie może to byś postać ‘wypośrodkowana’. Jeszcze dobieramy sobie ‘twarzyczkę’, rozdzielamy punkty pomiędzy cechy [standardowo…] i już możemy grać.

Ja ci dam Robocopa! Ja ci dam kopa!


ROZGRYWKA
Budzimy się z nocnikiem w ręku. Albo odwrotnie, w każdym razie sytuacja jest nieciekawa. Atakują nasz statek a my jesteśmy tylko w galotach! Dranie! Na szczęście zaraz przybiega jeden z członków załogi i pokazuje nam jak się ubrać. Ot, taka pierwsza plansza - tutorial ;). Tutaj poznajemy podstawy sterowania postacią, ekranu ekwipunku itp. No i oczywiście chłoniemy ‘starwarsowy’ klimat. Chodzimy sobie swobodnie po lokacji do czasu, aż nie zobaczymy wroga. Gra wtedy zatrzymuje się, a my spokojnie możemy wydać naszym podwładnym komendy, rzucić granat lub zajrzeć do plecaka, aby białym przyciskiem powrócić do walki w ‘real time’. Bohaterowie pokrzykują przy każdym zadawanym ciosie/ oddawanym strzale, ‘dodgują’, słowem – pełen profesjonalizm. Bardzo efektownie prezentuje się walka na broń białą [świetlną?] – parowanie ciosów, odbijanie ostrza – cud, miód i orzeszki.

TO JEST PIĘKNE?
Fenomenalne wrażenie wywarła na mnie architektura lokacji oraz wykonanie wszelkich ‘powierzchni lśniących’ – Sithowie w swoich zbrojach po prostu powalają na kolana [przynajmniej ex-PeCeciarza…], ‘woda’ nie pozostawia też wiele do życzenia. Od razu widać też, ‘co założyliśmy’ naszej postaci. Po głębszym zapoznaniu się z grą wychodzi jednak na wierzch, że użyte tutaj tekstury nie są wcale najwyższych lotów – z bliska są one po prostu brzydkie. Szczególnie dostrzegalne jest to, kiedy rozmawiamy z jakąś postacią albo rozglądamy się dookoła po przełączeniu się w widok FPP [wduszenie prawej gałki]. Gra lubi także sobie dość często ‘chrupnąć’ – np. gdy przechodzimy przez zadymione pomieszczenie lub walczymy z większą liczbą wrogów. Mówcie, co chcecie – jak dla mnie to typowo ‘PieCowy’ syndrom… Denerwująca po pewnym czasie może okazać się także ‘powtarzalność’ użytych modeli postaci niezależnych.

Latarką po oczach?


LECIMY DALEJ
Po ewakuacji ze statku na samym początku gry, lądujemy awaryjnie na najbliższej planecie Taris, gdzie mamy odnaleźć zaginioną Jedi. Ponownie – na pierwszy rzut oka grafika oszałamia [wysokie, obłe wieżowce, latające pojazdy], ale po dokładniejszym przyjrzeniu się okazuje się, że ‘te super budynki w tle’ to tylko tekturowa atrapa. Nic to jednak – zaczynamy szukać pierwszych zadań, zdobywamy nową broń i ekwipunek, a także nowych przyjaciół. Trzeba Wam bowiem wiedzieć, że podczas zabawy z grą przyłączy się do nas ni mniej, nie więcej tylko dziewięć postaci [‘człekopodobni’ jak i roboty], przy czym ‘na raz’ możemy korzystać tylko z trzech. Dużym udogodnieniem jest to, że nawet bohaterowie aktualnie przez nas nieużywani dostają tyle samo punktów doświadczenia, co ci aktywni, a skład naszej trzyosobowej grupy możemy zmieniać niemal w dowolnym momencie. Ponadto, dostępne są dla nas tzw. ‘skrypty’, czyli z góry zaprogramowane rodzaje działań naszych sterowanych przez konsolę postaci – możemy ustawić czy mają atakować z dystansu, czy z bliska siekać mieczem i tym podobne rzeczy. Kiedy ‘dorobimy się’ własnego środka transportu - Ebon Hawk’a – będziemy na jego pokładzie mogli porozmawiać z każdym członkiem załogi, a nawet poprosić o np. zrobienie granatu, czy elektronicznego wytrycha.
MIÓD
Prawdziwa zabawa zaczyna się jednak, gdy odbędziemy podróż na drugą Planetę – Dantooine, enklawę Jedi. To właśnie tutaj dostajemy do ręki własny miecz świetlny, czy raczej sami go konstruujemy. Tak, dano nam możliwość ingerencji w ‘skład’ naszego ekwipunku. Tylko od nas zależy jaki kolor i właściwości będzie miał nasz ‘lightsaber’, a także niektóre blastery czy zbroje – jeśli coś jest ‘upgradeable’ oznacza to, że możemy ‘włożyć’ do tego co chcemy/mamy: tłumik, warstwę termoizolacyjną itp. Części znajdujemy, lub kupujemy w trakcie gry. Dodatkowo, po odbyciu podstawowego treningu Jedi dojdzie nam jeszcze jeden wybór dla naszej postaci – postawić na ‘moc’, wykorzystanie miecza świetlnego czy też obie te rzeczy na raz [ale w mniejszym stopniu]. W trakcie gry zwiedzimy oczywiście także inne planety m.in. pustynną Tatooine czy też rodzimą planetę Wookich
Było nas dwoje i przerośnięty odkurzacz…


NIECH GRA MUZYKA
Mocną stroną gry jest jej warstwa dźwiękowa. W tle przygrywają znane, ‘gwiezdne’ motywy muzyczne, a postacie konwersują za pomocą znakomicie dobranych głosów [vide wojskowi Sith]. Oczywiście wszystkie obce rasy porozumiewają się w sobie znanych ‘narzeczach’ i dialektach, ale jak się okazuje nasz główny bohater jest dość dobrym ‘lingwistą’ i ze zrozumieniem kosmicznych języków nie ma najmniejszego problemu. My na szczęście mamy napisy na dole ekranu :P.

SŁOW KILKA WRÓBLA ĆWIRKA…
Gra naszpikowana jest naprawdę ciekawymi zadaniami i mini-gierkami. Chcecie pobawić się w detektywa i rozwiązać sprawę tajemniczego morderstwa? Proszę bardzo. Ścigać się nielegalnie poduszkowcami? Zapraszam. Uratować dziewicę z rąk paskudnego oprycha? Jak najbardziej możecie to zrobić. Albo nie, jeśli nie chcecie. Piękne jest w tej grze to, że pozostawiono nam duże pole do popisu odnośnie podejmowania decyzji! Można pomóc napotkanej postaci, odpyskować jej, próbować poderwać czy zabić, wreszcie użyć mocy do perswazji [YeS!]. Ale uwaga – za każdą niemal decyzję dostajemy jasne bądź ciemne punkty mocy. Jak to działa? Będąc postacią ‘jasną’ mniej ‘kosztuje’ nas korzystanie z jasnych mocy, więcej zaś z ciemnych, i odwrotnie. A o tym, jaką postacią jesteśmy decydują właśnie przyznawane nam przez grę punkty. Czasem warto się więc zastanowić KIM chcemy zostać w tym uniwersum.

Panowie, to niesprawiedliwe! Trzech na jedną?


KONIEC KOŃCÓW…
Przejście całej gry to jakieś 40 dobrze spędzonych godzin, a że strony do wyboru są dwie [ciemna i jasna] warto to zrobić co najmniej dwa razy. Niestety możecie okazać się zmuszeni rozpoczynać rozgrywkę niejednokrotnie od początku. Dlaczego? Opisywana wersja NTSC gry zawiera w sobie masę ‘bugów’, w skrajnych przypadkach uniemożliwiających nawet jej ukończenie! Miejmy nadzieję, że wersja PAL będzie tychże błędów pozbawiona.

PS. Odnośnie problemów z KOTOR’em polecam odwiedzić fora dyskusyjne pod adresem forum.bioware.com i swforums.bioware.com






26     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : [X-BOX] Star Wars: Knights Of The Old Republic RECENZJA