21     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : Enter The Matrix



Wojciech "Keiran" Skitał


Matrix to film, o którym słyszał praktycznie każdy, może poza mieszkańcami małej wioski gdzieś w dorzeczach Amazonki. Film, który zaraz po premierze został okrzyknięty kultowym. Jest to również film w którym możemy zobaczyć ogromną liczbę błędów i nielogiczności. Pomysły na grę pojawiły się zaraz po premierze filmu, a długotrwałą batalię o licencję wygrało Shiny, znane z takich hitów jak MDK czy EARTHWORM JIM. Na grę czekaliśmy długo, aż do premiery drugiej części filmu. Czy była tego warta? I czy te 2.5 miliona kupujących ją w tydzień miało rację?



Od razu zaznaczam, że recenzję piszę z punktu widzenia osoby, której podobał się Matrix, ale już Reaktywację uważa za dno. Tak więc nie jestem fanatykiem serii. Do gry podszedłem z ciekawością, ale i rezerwą - ile to już razy doskonałe licencje były marnowane.

Ghost w tarapatach? Nie, poradzi sobie :)


Gra rozpoczyna się wkrótce po sławetnym Ostatnim Locie Ozyrysa, na chwilę przed Reaktywacją. Wcielamy się tu w postać Niobe i Ghosta - stanowiących załogę poduszkowca Logos. Pierwszym zadaniem jest po prostu pójście na pocztę w celu odebrania przesyłki. Gra jest ściśle powiązana z fabułą filmu, lecz oglądamy ją z perspektywy innych bohaterów. Daje to miłe uczucie uczestnictwa w jakimś większym przedsięwzięciu, efekt naprawdę doskonały. Sama gra składa się z kilku głównych części. Mamy tu etapy biegane, w których wykonujemy radosne "twarzobicie" i strzelamy do agentów systemu. Są też etapy pościgowe, w dwóch wersjach - samochodowej i "poduszkowcowej". W obu Niobe steruje, a Ghost strzela do przeciwników.
Taka różnorodność teoretycznie zmniejsza poczucie nudy, w praktyce jednak okazuje się, że wszystkie tryby są troszkę niedopracowane. Etapy samochodowe są delikatnie mówiąc słabe, mają niedopracowany i mocno arcade'owy model jazdy. W zasadzie pokonywanie zakrętów sprowadza się do przytrzymania ręcznego. Natomiast gra Ghostem polega na strzelaniu do okolicznych pojazdów i jest po prostu nudna. Poduszkowiec jest niewiele lepszy, sceneria wydaje się bardziej egzotyczna, ale na dłuższą metę również nudzi.
Pozostaje lwia część gry, czyli eksploracja. Wszystko jest w zasadzie fajne, możemy wykonać praktycznie każdy ruch jaki widzieliśmy w filmie, ale co z tego skoro przeciwnicy są głupawi i można ich rozwalać króciutkim combo zakończonym rzutem. Dopiero walka z Agentami jest prawdziwym zagrożeniem. Szumny focus (spowolnienie akcji) faktycznie daje ciekawe efekty, ale to już widzieliśmy w wielu produkcjach.

Strzelamy sobie z samochodu.


Poza tym większości przeciwników można po prostu uniknąć, na chama biegnąc w stronę strzałki do następnego punktu docelowego. Może przypomina to trochę film z jego pośpiechem do budek, ale robi trochę dziwne wrażenie.
Nie można się za to przyczepić do części fabularnej gry. Oś akcji przedstawiona jest w postaci filmów, które wyglądają identycznie jak ten kinowy. Efekt jest naprawdę świetny. Natomiast sekwencje liczone wypadają już dużo gorzej. Wyraźnie widzimy wtedy niedoróbki graficzne. Grafika w ogóle jest bardzo nierówna. Postacie wyglądają nieźle, zwłaszcza twarze, ale już ich animacje (zwłaszcza podczas kontaktu) wyglądają momentami dziwnie. Niobe wspinająca się po drabinie wygląda wprost komicznie. Szwankuje detekcja kolizji przez co animacje ciosów wydają się mocno rwane.
Te elementy są mocno niedopracowane. Lokacje są niezłe, bardzo podobne do tych filmowych, ale już obiekty wyglądają mizernie. Sławne stały się już kwadratowe koła w samochodach (wyglądają jak ośmiokąty). Najgorsze jest to, że nie można liczyć, na pojawienie się patch'ów poprawiających te niedoróbki, gdyż siedzą one zbyt głęboko w kodzie.
Od strony audio gra trzyma wysoki poziom, muzyka jest pasująca do gry i często słyszymy kawałki, które pojawiały się w filmach. Efekty dźwiękowe to już standard w dzisiejszych produkcjach, trudno wyobrazić sobie grę w której pistolet nie brzmi jak pistolet, a dźwięk bicia pięściami przypomina coś innego. Nie można też narzekać na dubbing, postaci mówią swoimi głosami filmowymi, choć jak dla mnie to jest trochę za cichy przy okropnie głośnych odgłosach strzałów.

Wychylamy zza rogu.


Niektórych może martwić konsolowe rozwiązanie save'owania tylko pomiędzy etapami, ale te są na tyle krótkie, że nie stanowi to większego problemu. Tym co może zdenerwować są za to częste ekrany loading i właśnie te króciutkie plansze. Natomiast elementem wybitnie in plus jest dostępna z menu głównego pozycja Hacking. Wprawdzie bajer ten to największa gratka dla fanów filmu, ale pomimo to fajnie jest pobawić się trochę interfejsem jak z czasów DOS'a.

A potem jedziemy takim oto cudeńkiem.


Cała gra sprawia wrażenie wydanej pospiesznie, aby zdążyć na premierę filmu. To właśnie i fakt, że powstała na właściwie wszystkie liczące się platformy wpływa na jej niedopracowanie. Miejscami, np. w tutorialu widzimy, że aby wykonać jakąś czynność należy wcisnąć przycisk, którego próżno doszukać się w opcjach sterowania, jest to chyba pozostałość po konsoli. Denerwuje również brak celownika, gdyż wprowadzone autocelowanie jest fatalne. Ponadto sama gra jest trochę monotonna, zwłaszcza później. Tak naprawdę ciągle robimy to samo, tylko w innej scenerii. Dla kogo jest ta gra? Fani Matrixa zdobędą ją niezależnie od opinii tysięcy recenzentów, a zwykli gracze? Jak dla mnie to jest to gra, którą zobaczyć warto, może pożyczyć na weekend i ukończyć jeśli nas wciągnie, ale wydać na nią duże pieniądze to już zbyt wielkie wyrzeczenie. Na konsolach jest dużo lepszych tego typu gier, na PC niestety nie, więc jeśli ktoś lubi tego typu produkcje, to mogę ją polecić, aczkolwiek na własne ryzyko kupującego. Przed zakupem przetestować :-).


7
787
+ licencja
+ jej wykorzystanie
- niedoróbki
- niedoróbki
- tona niedoróbek
Gatunek: Zręcznościowa
Producent/ Wydawca: Shiny
Dystrybutor Pl: CD Projekt
Termin wydania: już jest
Wymagania min: P3 800 MHz, 128 MB Ram, 4.3 GB HDD, Akcelerator 32MB

21     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : Enter The Matrix