58     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : Gangi Nowego Jorku



Gangi Nowego Jorku

Paweł " Gonzo " Kazimierczak


Uznany za największą porażkę tegorocznej ceremonii rozdania Oskarów. Czym jednak są te nagrody? Z pewnością miło jest je dostać, ale nie mogą stać się wyznacznikami w dziedzinie filmu. To są wyróżnienia za efektywność.



Reżyser "Gangów..", Martin Scorsese słynie w światku filmowym jako niekonwencjonalny twórca kina gangsterskiego. To chyba najkrótsza recenzja jego nowego dzieła. Zatrudnił w nim nie byle jakie gwiazdy: Cameron Diaz, Leonardo di Caprio (który ostatnio odcina się od wizerunku słodkiego chłopaczka), Daniela Day-Lewisa.

U boku mordercy ojca.


ZAWIĄZANIE
Historia filmu nie jest zbytnio skomplikowana: otóż w XIX wieku w Nowym Jorku istnieje podział na dzielnice, którymi rządzą gangi (coś jak dzisiejsza Warszawa i zastępy dresów ;)). Niejaki Ksiądz (epizodyczna rola Liam Neesona, czyli Qui- Gon Jinna z "Mrocznego Widma") zbiera ludzi na bitwę rozstrzygającą o przywództwie na Five Piont- skrzyżowaniu pięciu ulic przypominającym pięść. Jego przeciwnikiem jest Rzeźnik (Lewis). W tej bitwie uczestniczy też małoletni synek Księdza, który na własne oczy widzi śmierć ojca, po czym przysięga zemstę. Kilkanaście lat później, dorosły już Amsterdam pnie się w szeregach kariery, ale pod przywództwem mordercy swojego ojca. Do czasu...

ROZPLĄTANIE
Jak na Martina Scorsese przystało, od "Gangów Nowego Jorku" powiewa innością. Jedyna wielka bitwa ma miejsce zaraz po rozpoczęciu projekcji, a nie pod koniec (vide "Dwie wieże"). A to właśnie pokazywanie reprezentatywnych scen tudzież demonstracja efektów specjalnych na finiszu ma spowodować w widza wyrobienie sobie dobrej opinii o filmie. Widać Scorsese nie lubi słuchać speców od marketingu.

Ksiądz, po godzinach Jedi :]


Po obejrzeniu zajawki liczyłem (jak większość facetów) na większą liczbę scen z Cameron Diaz. Obecnie obok Halle Berry uchodzi ona za boginię erotyzmu, więc miałem nadzieję, że reżyser nie zmarnuje drzemiącego w niej "potencjału". Poza tym jest też niezłą aktorką :]. Tymczasem Diaz ma do zagrania niewiele, i to scen standardowych. Nie liczcie na jakieś smakołyki.
Zupełnie odwrotne było moje nastawienie do di Caprio. Po "Titanicu" i setkach artykułów w pismach nazwijmy to "niższej rangi" została mu przylepiona etykietka lalusia. Poruszyło to chyba ambicję tego młodego chłopaka, bo jego role zarówno w "Gangach...", jak i "Złap mnie, jeśli potrafisz" były dojrzałe i pokazały, że będą z niego ludzie. Będąc głównym bohaterem filmu Scorsese, Leonardo ma szansę wypłynąć na szerokie wody ambitniejszego kina. No, chyba że nakręcą "Titanica 2" :]. Di Caprio sprostał zadaniu wcielenia się w Amsterdama i gdyby nie ta bródka zupełnie nie pasująca do realiów, byłbym skłonny dać się oszukać, że jestem w XIX wieku (wiem, czepiam się).
No i William Cutting, znany bliskim jako Butcher (wspomnienia z Diablo wracają). Ten bezwzględny morderca był chyba najtrudniejszą do zagrania personą. Daniel Day- Lewis nie boi się wyzwań. Jego ogromne wąsy zapewniły mu charyzmę i wygląd, pozostawało dobrze wypaść na planie. Nie wiem jaki inny aktor nadawałby się do tej roli? Chyba żaden. A zresztą, inny jest niepotrzebny, bo Lewis znakomicie pasuje. Fajna jest scena, kiedy pokazuje ciosy na zdechłem prosiaku. Nie ma to, jak tradycyjne metody walki.

No co?? Skaczesz??


WYPLĄTANIE
Film jest za długi. To nie tylko moja opinia, wiele osób, które widziały "Gangi..." myśli podobnie. Dwie i pół godziny to idealny czas na drzemkę. Scorsese niepotrzebnie wydłużył akcję. Najlepsze sceny są na początku (nie spóźnijcie się na seans) i pod koniec. Gdyby tak wyciąć środek albo skrócić go do góra 10 minut, obraz z pewnością dostałby statuetkę za najlepszy film krótkometrażowy :]. Dobra, koniec złośliwości. Scenografia i charakteryzacja jest bardzo dobrze dobrana do epoki (poza bródką Leonarda). Nie zauważyłem takich wpadek, żeby ktoś nosił adidasy czy gdzieś jechał samochód. Powinni się nad tym zastanowić polscy twórcy. Dzięki wielu gadżetom udało się przybliżyć nam początki Stanów Zjednoczonych. Patrząc na ówczesną walkę o demokrację, można mieć wątpliwości, co to będzie się działo w odbudowanym Iraku. Wątek polityczny jest także obecny w omawianym tu filmie. Wielu druhów i kamratów :] Księdza, po jego śmierci zostaje współpracownikami Rzeźnika. Może to być aluzja do naszej rzeczywistości (Umarł król! Niech żyje król!). Widać, nic się nie zmieniło od półtora wieku.

Nawet w takich ciuchach jest sexy :]


I PRZECIĘCIE

Mimo kilku wad, miło spędziłem w kinie czas. Na szczególne wyróżnienie zasługuje pomysł, aby początkowa bitwa toczyła się na śniegu. Wydatnie zwiększa to efektowność tego fragmentu. Po ostatniej scenie (nie opowiem, zobaczcie sami) naszła mnie myśl, że "Gangi..." to kolejny film o tym, jacy to Amerykanie są odważni, solidarni etc. Z reguły brzydzę się takimi obrazami, ale Scorsese nadał swemu nowemu "dziecku" uniwersalność. Dzięki temu każdy za nas może się utożsamiać z bohaterami. I właśnie po takich filmach widać kunszt reżysera.



58     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : Gangi Nowego Jorku