30. stycznia, bo właśnie wtedy w niektórych kinach nad Wisłą rozpoczęto projekcję drugiej części "Władcy Pierścieni" niżej podpisany udał się na seans. Ekranizacja trzeciej i czwartej księgi skupia się na losach wszystkich członków Drużyny po rozpadzie, który nastąpił w poprzedniej części. Tak więc Frodo i Sam brną do Mordoru, a za nimi podąża Gollum. Z kolei Pippin i Merry są w niewoli orków, jednak trafiają w końcu do lasu Fangorn, gdzie spotykają Drzewca i inne enty. Natomiast Aragorn, Legolas i Gimli idą ich śladem poprzez tereny Rohanu. Na koniec zostawiłem sobie jeszcze jednego członka Drużyny, który zdołał wrócić z otchłani śmierci. Nie chciałbym psuć zabawy tym, którzy nie przeczytali jeszcze (marsz do lektury!;) "Władcy Pierścieni". Wszyscy inni doskonale wiedzą o kogo chodzi.
Aragorn syn Arathorna w całej okazałości
|
PROFESJONALIZM AKTORÓW
Jak wiadomo, poprzednia część filmu zebrała rekordową publiczność, co oczywiście oznacza duże wpływy. Jak na tę chwilę wyniki z "Dwóch wież" są jeszcze lepsze od "Drużyny Pierścienia". Zobaczymy jak będzie w reszcie świata.
Chciałbym w tym miejscu zatrzymać się przy aktorstwie. Otóż jest ono jeszcze doskonalsze! Na szczególne słowa uznania zasługuje Elijah Wood grający Powiernika Pierścienia. Świetnie zagrał momenty, w których Pierścień ma nad nim władzę. Jego wyraz twarzy, mimika, ruchy na planie - dosłownie wszystko przerasta perfekcję. Jak dla mnie Oskar dla aktora pierwszoplanowego.
Również Sean Austin (Samwise Gamgee) trzyma poziom i nie odstaje od swojego towarzysza. W trzeciej części filmu to właśnie Sean Austin będzie miał większe pole do popisu i zobaczymy, jak z tego wybrnie.
Podobnie Billy Boyd (Pippin) i Dominic Monaghan (Merry) będą mogli zademonstrować pełnię swych umiejętności w "Powrocie króla. Tutaj grają tak samo jak w poprzedniej części, czyli bez zarzutu.
Pozostała trójka, czyli Viggo Mortensen jako Aragorn, Orlando Bloom jako Legolas i John Rhys- Davis jako Gimli odwalili kawał naprawdę dobrej roboty. Nie dopatrzyłem się żadnego uchybienia i nabieram coraz większego przekonania, że opowieści o ciągłych "dublach" scen nie są li tylko wymysłem fanów.
To tyle jeżeli chodzi o skład Drużyny (no prawie). Nowymi postaciami są Eomer (Karl Urban) i Eowina (Miranda Otto) z Rohanu, a także ich król Theoden (Bernard Hill). Peter Jackson (reżyser) doskonale wybrał aktorów i są oni dokładnym kopiami literackich postaci. Eomer waleczny, Eowina jak na kobietę bardzo odważna, a Theoden... No właśnie. Jest on podstarzałym dziadkiem nie mającym właściwie władzy w swoim państwie, bo jego "pomocnik" Grima (Brad Dourif) zatruwa mu umysł podszeptami Sarumana (Christopher Lee). Jednak pewien czarodziej wyrywa Theodena z tego otępienia i muszę przyznać, że według mnie scena przemiany króla wejdzie do klasyki kina. Poznajemy również brata Boromira- Faramira (David Wenham), który nie może się oprzeć mocy Jedynego.
Smile! You`re on Candid Camera!
|
Jest jeden szczegół, który trochę mnie drażnił podczas projekcji, ale z perspektywy czasu oceniam go mniej surowiej. Mam na myśli ciągle żarty z krasnoluda Gimlego. Albo spada z konia, albo Aragorn nim rzuca itp. Jednak coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że miały one na celu rozluźnienie atmosfery, bo ciągła powaga filmu jest nudna. Miło, że reżyser (OŻW) pomyślał i o tym.