35     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : Władca Pierścieni: Dwie Wieże



Paweł " Gonzo " Kazimierczak


Wreszcie ta długo oczekiwana przez polskich fanów prozy mistrza Tolkiena chwila nastąpiła. Wyprawa trwa!



30. stycznia, bo właśnie wtedy w niektórych kinach nad Wisłą rozpoczęto projekcję drugiej części "Władcy Pierścieni" niżej podpisany udał się na seans. Ekranizacja trzeciej i czwartej księgi skupia się na losach wszystkich członków Drużyny po rozpadzie, który nastąpił w poprzedniej części. Tak więc Frodo i Sam brną do Mordoru, a za nimi podąża Gollum. Z kolei Pippin i Merry są w niewoli orków, jednak trafiają w końcu do lasu Fangorn, gdzie spotykają Drzewca i inne enty. Natomiast Aragorn, Legolas i Gimli idą ich śladem poprzez tereny Rohanu. Na koniec zostawiłem sobie jeszcze jednego członka Drużyny, który zdołał wrócić z otchłani śmierci. Nie chciałbym psuć zabawy tym, którzy nie przeczytali jeszcze (marsz do lektury!;) "Władcy Pierścieni". Wszyscy inni doskonale wiedzą o kogo chodzi.


Aragorn syn Arathorna w całej okazałości

PROFESJONALIZM AKTORÓW
Jak wiadomo, poprzednia część filmu zebrała rekordową publiczność, co oczywiście oznacza duże wpływy. Jak na tę chwilę wyniki z "Dwóch wież" są jeszcze lepsze od "Drużyny Pierścienia". Zobaczymy jak będzie w reszcie świata.
Chciałbym w tym miejscu zatrzymać się przy aktorstwie. Otóż jest ono jeszcze doskonalsze! Na szczególne słowa uznania zasługuje Elijah Wood grający Powiernika Pierścienia. Świetnie zagrał momenty, w których Pierścień ma nad nim władzę. Jego wyraz twarzy, mimika, ruchy na planie - dosłownie wszystko przerasta perfekcję. Jak dla mnie Oskar dla aktora pierwszoplanowego. Również Sean Austin (Samwise Gamgee) trzyma poziom i nie odstaje od swojego towarzysza. W trzeciej części filmu to właśnie Sean Austin będzie miał większe pole do popisu i zobaczymy, jak z tego wybrnie.
Podobnie Billy Boyd (Pippin) i Dominic Monaghan (Merry) będą mogli zademonstrować pełnię swych umiejętności w "Powrocie króla’. Tutaj grają tak samo jak w poprzedniej części, czyli bez zarzutu.
Pozostała trójka, czyli Viggo Mortensen jako Aragorn, Orlando Bloom jako Legolas i John Rhys- Davis jako Gimli odwalili kawał naprawdę dobrej roboty. Nie dopatrzyłem się żadnego uchybienia i nabieram coraz większego przekonania, że opowieści o ciągłych "dublach" scen nie są li tylko wymysłem fanów.
To tyle jeżeli chodzi o skład Drużyny (no prawie). Nowymi postaciami są Eomer (Karl Urban) i Eowina (Miranda Otto) z Rohanu, a także ich król Theoden (Bernard Hill). Peter Jackson (reżyser) doskonale wybrał aktorów i są oni dokładnym kopiami literackich postaci. Eomer waleczny, Eowina jak na kobietę bardzo odważna, a Theoden... No właśnie. Jest on podstarzałym dziadkiem nie mającym właściwie władzy w swoim państwie, bo jego "pomocnik" Grima (Brad Dourif) zatruwa mu umysł podszeptami Sarumana (Christopher Lee). Jednak pewien czarodziej wyrywa Theodena z tego otępienia i muszę przyznać, że według mnie scena przemiany króla wejdzie do klasyki kina. Poznajemy również brata Boromira- Faramira (David Wenham), który nie może się oprzeć mocy Jedynego.

Smile! You`re on Candid Camera!

Jest jeden szczegół, który trochę mnie drażnił podczas projekcji, ale z perspektywy czasu oceniam go mniej surowiej. Mam na myśli ciągle żarty z krasnoluda Gimlego. Albo spada z konia, albo Aragorn nim rzuca itp. Jednak coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że miały one na celu rozluźnienie atmosfery, bo ciągła powaga filmu jest nudna. Miło, że reżyser (OŻW) pomyślał i o tym.

ROLA PETERA JACKSONA
Jeśli oglądaliście "Drużynę Pierścienia" to wiecie, czego można się spodziewać. Porywające krajobrazy, wspaniałe i prawie nierealne najazdy kamery, wspaniałe ujęcia- tego nie da się opisać. W końcu nie bez powodu pierwsza część "Władcy" zgarnęła 4 Oskary. Bitwa ukazana w "Dwóch wieżach" trwa ponad pół godziny i jest to chyba rekord. Trzymająca w napięciu akcja jest spowodowana tym, że reżyser w wielu miejscach zmienił scenariusz. Czasem te zmiany są mniejsze, czasem kolosalne, ale zaręczam Wam, że wyszło to obrazowi tylko na dobre. Bez przeróbek z ekranu wiałoby nudą, a tak nawet Ci, którzy czytali książkę będą z zapartym tchem obserwować akcję. Skoro mowa w bitwie w Helmowym Jarze to należy napisać o rewelacyjnej choreografii walki. W pamięci utkwiła mi jedna chwila, kiedy Legolas zjeżdża na tarczy orków po schodach, niczym na snowboardzie. A takich smaczków jest więcej i już odliczam dni do premiery filmu na DVD. Peter miał bardzo trudne zadanie, bo musiał pokazać wiele stworów, które do tej pory istniały tylko w wyobraźni. I znów wyszedł z tego pojedynku z tarczą. Olifanty, widziane przez Froda i Sama są zachwycające. Reżyser dodał również trochę od siebie kreując gigantów otwierających Morannon, Czarną Bramę Mordoru. Całość jest solidna i spójna, dzięki czemu widz nie ma wrażenia sztuczności potworów (jakkolwiek by to dziwnie brzmiało w filmie fantasy). Film jest niezwykle dynamiczny i to zasługa także pana P.J.


Dwaj zaciekli wrogowie

CO MIAŁY DO "POWIEDZENIA" KOMPUTERY
Większość filmu powstała właśnie na dyskach twardych. Do najbardziej spektakularnych osiągnięć należy bez wątpienia postać Golluma. Odgrywa on jedną w ważniejszych ról i dlatego w tej części niezbędnym było dokładniejsze wymodelowanie tej postaci. Bije on na głowę wszystkich innych komputerowych aktorów (także tych z Final Fantasy). Nie inaczej niż rewelacyjnymi trzeba nazwać sceny monologu tej postaci, kiedy walczy ze sobą wewnętrznie. Niemała w tym zasługa Andy`ego Serkisa użyczającego głosu Gollumowi. Wtedy odzywa się w nim (w Gollumie oczywiście) duch Smeagul`a i współczucie dla hobbitów. Jednak tak długi okres przebywania z Pierścieniem nie mógł nie pozostawić śladów w psychice Golluma.
Drugim ważnym zadaniem komputerów było stworzenie entów. Drzewiec i jego koledzy z lasu Fangorn wyglądają przekonująco i trochę posępnie, dokładnie tak jak w książce. Reszta filmu jest równie piękna jak "Drużyna Pierścienia", tylko teraz widz nie jest już aż tak oszołomiony. Jednak armia Isengardu maszerująca na twierdzę w Helmowym Jarze budzi respekt. Dramaturgii dodaje jeszcze muzyka, pojawiająca się w kluczowych momentach i powodująca palpitacje serca. Całkowicie nowe utwory (choć nie wszystkie...) napisane specjalnie do "Dwóch wież" budują napięcie, aż po seansie chce się zostać na sali.


Lekko zaznaczony wątek miłosny

CZEKAMY NA CZĘŚĆ TRZECIĄ
Wrażenia z "Dwóch wież" są jak najbardziej pozytywne, a peany wygłaszane powyżej całkowicie uzasadnione. Wszyscy bohaterowie są w tym filmie jakby dojrzalsi. Wojna także zbliżyła się do widza i nie jest już tylko odległą wizją. To naprawdę brutalny film, obrazujący okrucieństwo Saurona w pełnej okazałości. Polecam jednak lekturę dzieła Tolkiena przed wyprawą do kina, bo może się okazać, że film będzie dla Was za trudny. Ale wtedy nie zwalajcie winy na Petera Jacksona...


35     Poprzednia strona Spis treści Nastepna strona     : Władca Pierścieni: Dwie Wieże